Wieczór autorski
— Czy pan jest marksistą? Nie rozumiem
tej łacińskiej sentencji, której użył pan
jako motta. Te wiersze nie pomogły mi,
oczywiście, oczywiście, wiem:
pan robi, co może.
Myślę o tym, że od czasu do czasu
jesteśmy kochani bez szczególnych powodów,
ale cierpliwie. Ten deszcz —
czy nie wydaje się panu stworzeniem
oswojonym?
Tak, grządka pańskiego wiersza
dobrze ogrodzona przykazaniami.
Albo park wiersza.
Chciałbym
wyciągnąć się na marynarce
w cieniu metafory. Od czasu do czasu
nie kochają nas — nie wiemy, dlaczego.
Czy może pan to wyjaśnić?
Nie, nie samotność, tylko ten
mrugający deszcz, te znaki
w żarliwym alfabecie kreślone
przez pański papieros, ten szept
wtajemniczonych przystanków tramwajowych?
Więc kim pan jest,
kiedy jestem ornamentem tej nocy
pod palcami pana?