Fatamorgana
skąd przyszedłeś siwooki,
nie ze swoich jesiennych pejzaży,
gdzie wszystko otula mgła i szron
nie z poświaty księżyca
drżącej na czarnej tafli wody,
która jest zbyt nieruchoma
aby mogła ukołysać
nie ze swoich świetlistych
kwiatów i liści,
bo w poludniowym sloncu
nie ujrzałabym twoich oczu
przyszedłeś z moich tęsknot
z wiersza, który na jedną chwile
stał się ciałem
ustami
zanurzającymi się w gorącej herbacie
dłońmi
czującymi bliskość
mężczyzną z wiersza
siedzącym naprzeciwko