Dzieci mają swoje hałasy
Dzieci mają swoje hałasy, hasła.
Wiatr zmiata maszynopisy z biurka,
pęka kruche szkło, dzieci krzyczą
triumfalnie: raz, dwa, trzy!
i podnoszą swoje długie kije.
Joasia ciągnie mnie za rękę:
nie martw się, to przecież my
jesteśmy tymi dziećmi znowu i ojciec
zbiera dla nas jagody w zamarłym
lesie. I po prostu nie możemy
urodzić jakichś innych dzieci
i troszczyć się o nie tak na oślep.