Klapki
Raz jeszcze spojrzał na swoje klapki.
— No i czego pani tak chichocze ? Nigdy nie zapomniała Pani zmienić butów wychodząc z domu ?
— Żal mi pana, w taki deszcz — odpowiedziała powstrzymując się od śmiechu.
Lunęło mocniej i oboje skurczyli się pod dziurawym zadaszeniem przystanku.
— A dokąd pan się tak wybiera ?
— Już nigdzie.
— A jeśli nie przestanie padać ? - zaśmiała się.
— To poproszę, żeby mi pani przyniosła herbatę ! Przecież ma Pani parasol !
Zza wzgórka wyłonił się autobus. Zapadła cisza.
Kierowca zwolnił, spojrzał na nich wyczekująco, i przejechał.
— To jak będzie z herbatą ?
Łódź-Retkinia, 1979