Przechylam się przez parapet

Przechylam się przez parapet
twarzą do tafli nieba.
Jutro pójdę na łyżwy. Noc
jest poważna i mroźna.
We flanelowych koszulach
rodzice rosną utrudzeni.
Spocone dzieci maleją.
Znów można brać je na ręce<
Chodzimy, dudnimy,
nawołujemy się
w granatowej pewności nieba.