Misjonarz w dżungli
USA
Kapłan, szykujący się do opuszczenia misji w dżungli w której spędził lata ucząc tubylców, uświadamia sobie, że jedyną rzeczą, której nigdy ich nie uczył, jest jego rodzimy język.
Zabiera szefa na spacer do lasu.
Wskazuje drzewo i mówi:
— To jest drzewo.
Szef patrzy na drzewo i mruczy:
— Drzewo.
Kapłan jest zadowolony z odpowiedzi.
Nieco dalej, kapłan wskazuje skałę i mówi:
— To jest skała.
Szef patrzy i mruczy:
— Skała.
Kapłan jest coraz widoczniej zadowolony z wyników, gdy docierają do nich szelesty z krzaków.
Rzucają okiem za krzaki, a tam para tubylców w trakcie intensywnej relacji seksualnej.
Kapłan jest wzburzony, ale szybko reaguje:
— Człowiek na rowerze.
Szef patrzy na parę kochanków, wyjmuje broń i zabija ich.
Kapłan wybucha i wrzeszczy na szefa, że spędził lata ucząc plemię bycia cywilizowanym i kulturalnym wobec innych, więc jak Szef może teraz zabijać ludzi z zimną krwią?
Na co Szef:
— Mój rower !