Ciche postanowienie
Wróżki Anastazji

styczeń 1998

Mimo swoich blisko czterystu lat Wróżka Anastazja cieszyła się opinią osoby wrażliwej, lecz życia nie znającej.
W gruncie rzeczy wolała bowiem doświadczać na własnej skórze mądrości ludowej, niż respektować państwo, prawo i temu podobne zjawiska, zwane powszechnie rzeczywistością. Jej zdaniem od blisko trzystu lat znacznie mniej przyczyniały się one do utrzymywania porządku i krzewienia sprawiedliwości, niż do uprawiania najprostszej przemocy, często bezgranicznie prymitywnej, gęsto argumentowanej pięścią i samym tupetem, a także rozkwitającej w imię pięści i tupetu jako takiego, w dodatku opatrzonej nierzadko zielonym światłem "lege artis". Takie słowa jak : fiskus, szef, mąż czy mecenas brzmiały dla niej gorzej niż cholera czy tuberkuloza i nawet swoim kaktusom oszczędziłaby podobnych imion.

Niestety jej utopijne poglądy, a także nieuzasadniony optymizm co do przyjaciół, powodowały niejednokrotnie solidny bałagan w jej czarnej duszy, a ludziom wróżek nie znającym dawały do ręki gotowe oskarżenia wróżki o zbytnią prostotę, a nawet naiwność.

Kiedyś Wróżka Anastazja zakochała się - i to z wzajemnością. Niestety zapomniała na chwilę, że czas trwania czarów, dotyczących jej własnego szczęścia jest dokładnie odwrotnie proporcjonalny do czasu trwania jej życia, czyli mówiąc rzeczowo - niezwykle krótki. Pomimo szczerych wysiłków nigdy nie
dowiedziała się dlaczego właściwie jej byt opatrzony został podobnym uwarunkowaniem, co spowodowało, że ten jeden raz lekce sobie owo uwarunkowanie zważyła. Obiekt Uczuć Wróżki Anastazji był to obiekt niespotykanej wprost urody, a także mądrości, lecz niestety z własnego a priori założenia był równie wieloznaczny co nieskomplikowany i w związku z tym niebezpieczny.

Ponieważ Anastazja była osobą raczej skomplikowaną i nierzadko jednoznaczną, a do tego - pomijając czar wróżkom właściwy - była urody raczej przeciętnej, wszystko potoczyło się tym gorzej dla niej. Nieuniknione gromy i błyskawice przenikały co chwilę jej jestestwo, powodując liczne olśnienia i jeszcze liczniejsze spustoszenia. Na bazie odnalezionych w kominie notatek wiadomo, że Anastazja miała (prawdopodobnie o sobie) opinię następującej treści : "Dostatecznie inteligentna, za to niezupełnie mądra". A jak w tymże kominie głoszą wciąż bielejące jeszcze, kredą, staroetruskie znaki, opinię uzupełniało post scriptum : "Niechże, i tak będzie - teza programowa" i do dziś historycy nie potrafią ustalić, co właściwie mogła mieć wróżka na myśli.

Umysł Wróżki Anastazji, zaćmiony nieco przez uczucia, rzucające po ścianach jej sercem, duszą a nawet ciałem, zaczynał mnożyć rozmaite pytania w gatunku: "dlaczego", "po co" oraz "dlaczego nie ?", produkował także liczne odpowiedzi: "bo tak" lub też "bo tak i tyle" oraz temu podobne. Właśnie ów umysł, broniąc się przed kompletnym rozstrojem, redukował zagadnienia do zera, lub do zera koma jeden. Dumny z podobnej ascezy, przecież narażał się tylko na dezaprobatę Obiektu Uczuć Wróżki Anastazji, oraz niestety własną /zgodnie z klasyczną tezą "Potępiając eo ipso przez super ego, czyli z pryzmatu wewnętrznego ja patrzeć krytycznie na poczynania własnego umysłu" Fred, "Dzieła Zebrane" tom szósty, Londyn 1455. Ostatnio historycy zgodni są co do przypuszczenia, że Wróżka Anastazja usiłowała w ten sposób zdyskredytować i ośmieszyć umysł jako taki, widząc w nim głównego antagonistę serca, głównego księgowego i jedynego winnego konfliktów zbrojnych z wymienionym sercem, które jęczało i słabło w piersiach Wróżki Anastazji. Być może usiłowała także nieudolnie dopasować poczynania biednego umysłu, każąc mu gwałtownie dorosnąć do zasłyszanych mądrości ludowych, brzmiącyeh mniej więcej następująco :"Taki mądry a nie wiedział, że ma na d... przedział". Fakt faktem, że mimo sprytnego zamierzenia, jedyną szkodę ponosiła sama wróżka, razem z jej umysłem i sercem ; coraz też częściej z podobnych batalii wychodziła pokonana, w pół zgięta i niewidząca (także perspektyw). Czasami nuciła rzewne melodie, kiedy indziej siliła się na dowcipy w stylu : "skoro nie można z tego wyjść obronną ręką, zobaczymy co da się zdziałać napastniczą nóżką", czy też "pust'wsjegda budiet sonce".

Nielicho też przygnębiał wróżkę fakt, że Pan Ambroży, którego uważała za bratniego czarodzieja i najlepszego druha, opowiedział się był w międzyczasie po stronie fiskusa i szefa, co spowodowało, że przestał mieć najpierw okazję, a następnie ochotę na kontakty z Wróżką Anastazją. Jako niepodlegająca stosunkowi pracy, wróżka czuła się dodatkowo niezręcznie. Przez jakiś czas Pan Ambroży uchodził w opinii Wróżki Anastazji za Szpiega w Obcym Państwie i Bohatera Narodowego. Poczucie rozczarowania potęgowało jeszcze zjawisko, zwane, przez spadkobierców Freda "projekcją błędnego kółeczka dymem". Zjawisko to - "bo czyż początek kółeczka nie jest zarazem końcem owego" - przejawiało się w tym przypadku w równym stopniu zupełnym brakiem zdziwienia (ZBZ), co do stanu rzeczy, jak też ogromnym zdziwieniem (OZ), co do stanu rzeczy. Inaczej mówiąc, Wróżka Anastazja wiedziała doskonale, co myśleć o postępowaniu Pana Ambrożego i jednocześnie nie miała bladego pojęcia co też myśleć o postępowaniu Pana Ambrożego - dawnego przyjaciela i towarzysza zabaw. Brała także pod uwagę swą niewątpliwą omylność, szczególnie wobec licznych przeciążeń, jakich doznawała ostatnio jej percepcja.

Zwykle pocieszenie niosła jej szklaneczka naparu z ziół, preparowanego na bazie szczypty rumianku, piołunu i truskawki, proporcje pozostaną tajemnicą. Ponieważ jednak - czego można się łatwo domyślić - mikstura opierała się w przeważającej części na liściach piołunu, wkrótce w okolicy nie ostał się ani jeden listek zdatny do użycia, ani też niezdatny.
Jako, że posianie nowej hodowli wiązało się nierozerwalnie z nawiązaniem ścisłych stosunków z szefem i fiskusem, a co najgorsze, z powieleniem ścieżki Pana Ambrożego, wróżka wolała raczej odczuwać dojmujący brak ziół, aniżeli nawiązywać i powielać.
Zatem raczyła się piołunem jedynie wówczas, jeżeli w okolicy istniało akurat indywidualne zapotrzebowanie na coś z katalogu jej czarów, czyli rzadko. Umysł, serce i stan ducha Wróżki Anastazji przechodził w związku z tym wszystkim istotny i długotrwały kryzys.

Wreszcie Wróżka Anastazja powzięła postanowienie (nikt nie wie jakie) i odprawiła swoje czary. Podobno widziano ją unoszącą się cztery centymetry nad ziemią, kręcącą powoli w kierunku "na lewo" i nucącą starodawną, nostalgiczną Pieśń Wróżek /na trzy czwarte/ :

"TRZESZCZY DUMNIE OSTATNIA ŁÓDECZKA
KRA, KPA, ŁÓDECZKA Z KRY"

Nikt nie wie czego naprawdę dotyczyło postanowienie Wróżki Anastazji - grunt, że zaowocowało licznymi zmianami co do :

(A) nie czucia do Obiektu Uczuć niczego ponad to, co czują wszyscy, bądź do nieznacznego tylko przekraczania normy wskazanej przez ogół,
(B) nie myślenia o Panu Ambrożym, ani źle ani dobrze, ani poważnie ani niepoważnie, a jeżeli nie wcale - to zaledwie leciutko i pozytywnie, a w piątki wieczorem nawet sympatycznie
(C) nie rezygnowania z tego co dziwne, w tym z własnego życia, na rzecz znienawidzonego stosunku pracy, fiskusa i lege artis
(D) schudnięcia osiem kilo, co stanowi jeden z warunków, aby zaklęcia posiadały konieczną moc, wreszcie
(E) obcięcia swoich długich, czarnych włosąw na jeża, żeby diabeł stracił ewentualny przyczółek.

Tak przynajmniej głosi ostatni zapis wróżki, znaleziony przypadkiem około roku 1598 przez jej znajomego Nietoperza Chłastka razem z tajnym poletkiem piołunu i brzozą, do której przybita była kartka z notatkami wróżki, jak zgodnie
utrzymują historycy - Wróżki Anastazji. Która z zamierzonych zmian zdoła przetrwać słynną Próbę Dwudziestu Czterech Godzin łatwo można sobie wyobrazić w zawikłanym życiu Anastazji.
Ku pokrzepieniu serc Wróżka Anastazja wymyślła także, zupełnie nowe zaklęcie,brzmiące : "...o cholera!..." i postanowiła pokrzepiać nim serce systematycznie.