XI. Wartości moralne - anachronizm czy szansa ?

Rozdział XI
Wartości moralne - anachronizm czy szansa ?

Jak wynika z poprzednich analiz, świat ludzki jest obecnie obrazem dominowania nad człowiekiem anonimowych, bezosobowych sił, wikłających go w sytuacje dla niego niekorzystne i narzucających mu rolę biernego i bezkrytycznego wykonanwcy lub kibica. Anonimowe siły, które zdominowały świat ludzki, przejawiają się jednak ostatecznie w uczuciach, reakcjach, postawach i zachowaniach konkretnego człowieka, jednostki, indywidualności. Nieuniknionym następstwem tego, jaka jest jednostka, jest sposób jej oddziaływania na inne jednostki. człowiek współczesny, który jest biernym narzędziem wyrażania, przekazywania i manifestowania tych anonimowych sił, oddziaływuje często na innych w sposób będący przyczyną ich cierpienia, nienawiści i pogardy.

Te zjawiska, jako przejawy aktualnych, dominujących niedogodności i braków, skłaniają do szukania środków ich przezwyciężenia. Ponieważ siły te są wyrazem żywiołowego postępu w nurcie społeczno-organizacyjnym, dodatnich skutków możnaby się spodziewać z ograniczenia trendu tego nurtu, a intensyfikowania postępu w zakresie nutru psychiczno-indywidualnego procesów społecznych.

Realizowanie postępu w nurcie psychiczno-indywidualnym umożliwia zaspokajanie potrzeb : samourzeczywistnienia i autoafirmacji oraz przyczynia się do rozwiązania podstwawowych problemów relacji ja w stosunku do innych. Zarówno zamierzone kształtowanie siebie w kierunku udoskonalenia i naprawy, jak i kształtowanie autentycznych postaw w stosunku do innych - są niewątpliwie zjawiskami moralnymi. I dlatego przedmiotem rozważań w tym rozdziale będą wartości moralne, przyjmując, że moralność jest pewnym kierunkiem działania i sposobem oceniania.

Mamy doczynienia z moralną działalnością ludzką wtedy, gdy dokonuje się ona wg schematu jeżeli ma byc x, to trzeba y . Taka dzialalność wyzwala się nie pod wpływem bezpośrednich impulsów, ale ze względu na wartości. Homo moralis czyni nie to, to "chce", ale to, co uznaje za właściwe i słuszne dla realizacji celów nadrzędnych. Jego działalność ma charakter moralny, gdy nie jest żywiołowa, ale przeanalizowana, podejmowana, jako rezultat krytycznej refleksji, namysłu i wyboru. Pierwszym kryterium oceny moralnej jest wybór wartości x. Najwyższą rangę mają dąźenia, których ukierunkowaniem, jako wartość x, jest któraś z wartości naczelnych : szczęście, prawda, wolność lub sprawiedliwość. Drugim kryterium jest sposób stosowania środków y, uznanych za skuteczne w tym procesie dąźenia. Maksymalna zdolność stosowania wartości y (tzn. narzucenia sobie pewnych zachowań celowych i powstrzymywania się od innych, szkodliwych) staje się podstawą do pozytywnej oceny wartości moralnej człowieka, szansą znalezienia uznania i autoafirmacji.

O randze moralnej wartości y, w wypadku, gdy nie mają one ustalowej, jednoznacznej kwalifikacji dodatniej lub ujemnej, decydują niejednokrotnie postulaty godności osobistej.

Godność jest pojęciem niejednoznacznym, gdyż jako postulat moralny jest zaleceniem dwukierunkowym : 1. zachować własną godność, 2. nie poniżać godności cudzej. Godność była dotąd zawsze związana nierozłącznie z istnieniem nieprzekraczalnych barier społecznych. W hierarchicznym układzie społecznym, wyrazem godności jest nie okazywanie lęku lub słabości wobec czyjejś oczywistej przewagi, oraz nie okazywanie chęci posiadania tego, co możniejsi mogą mieć bez wysiłku. Jako poniżające godność traktuje się również stosowanie takich środków dąźenia, które powodują popadnięcie w jakaś zależność w tym zakresie, w którym możnaby być niezależnym, nawet mimo istniejącej hierarchii. Utratę godności powoduje również stosowanie takich środków y, które mimo, że skuteczne, ale bywają stosowane tylko przez ludzi z niższych szczebli hierarchii. Treścią postulatu poszanowania cudzej godności jest apel do możnych, aby niżej postawionym nie okazywali swej przewagi w sposób zbyt manifestacyjny.

Jeden z aspektow osobowości ludzkiej, jakim jest aspekt jego społeczności, wyznacza kolejne kryterium wartości moralnej człowieka. Wybór środków y takich, które w danej sytuacji udaremniają szanse realizacji x przez innych ludzi, powoduje ujemną ocenę moralną tych zachowań. Ten sam aspekt społecznosci człowieka wyznacza wysoką ocenę dążeń, których celem są wartości przeznaczone dla innych, osiągane nawet kosztem rezygnacji z jakichś własnych sukcesów. I właśnie głównym wyznacznikiem kryteriów oceny moralnej jest fakt uczestniczenia człowieka w relacji ja w stosunku do innych. Problemy moralne są podstawowymi problemami tej relacji. Stanem optymalnym tej relacji jest przyjazne odnalezienie się z drugim człowiekiem. Normy moralne można traktować jako mniej lub więcej udane próby znalezienia autentycznych wartości y, dla realizacji tego stanu.

Wyrazem dąźenia do tego stanu optymalnego są systemy etyki universalistycznej, gdzie ostatecznym celem jest harmonijne współżycie nie tyle wewnątrz partykularnych grup solidarnych, ale wszystkich ludzi na świecie.

Aby uzyskać uznanie i autoafirmację w kategoriach moralnych, trzeba reprezentować takie cechy osobowości oraz umiejętność zajmowania takich postaw, które dysponują do zachowań moralnie cennych. I dlatego aspiracje do kształtowania w sobie tych właśnie cech i postaw, mają również walor moralnie dodatni.

Z drugiej strony muszą zostać spełnione pewne społeczne warunki, zapewniające możliwość ujawnienia się tych cech i aktualizacji tych postaw. Warunkami aktualizacji postaw moralnych są : prawo decyzji i wyboru. W hierarchiczno-instytucjonalnym układzie społecznym, jak wynika z naszych poprzednich rozważań, prawo to jest dla przeciętnego homo institutionalis niezmiernie ograniczone. Znane przymiotniki o charakterze moralnym, takie jak uczciwy, dobry, wspaniałomyślny, szlachetny, bezinteresowny, sprawiedliwy, itp ukształtowały się jeszcze w tym okresie, gdy cenność ich wyznaczały jeszcze bezpośrednie międzyludzkie kontakty, w których każdy występował wobec drugiego, jako osoba moralna, osobiście odpowiedzialna. W sytuacjach dominowania stosunków anonimowych i sformalizowanych, przymiotniki te stają się nieaktualne i bezprzedmiotowe. Czy np. kontroler może przebaczyć wspaniałomyślnie manko magazynierowi ? A sprzedawca ofiarować bezinteresownie sprzedawany towar ? Każdy jest tylko wykonawcą założeń instytucji, w której jest zatrudniony i kryteriami jego oceny nie są kryteria moralne w tradycyjnym tego słowa znaczeniu, ale kryteria profesjonalne. W związku z tym narzuca się szereg pytań. Czy wobec tego kryteria i oceny moralne stają się w ogóle anachronizmem ? Czy też ich rola zostaje ograniczona do grup kameralnych, psychogrup, a w szerszej skali społecznej zanika lub traci znaczenie ? Czy może odpowiedzialność moralna ma przysługiwać tylko przepisodawcom i w ogóle ludziom z najwyższych szczebli hierarchii społecznej, a pozostałych ma dotyczyć tylko obowiązek biernego posłuszeństwa ? Ale kto, w takim razie, będzie ich oceniał i obarczał winą lub zasługą ? Ku jakim kryteriom oceny zmierza nasza hierarchiczno-instytucjonalna cywilizacja ? Czy obecna sytuacja ma tendencje do petryfikacji lub intensyfikacji, czy też jest stanem przejściowym ? Jak odszukać człowieka "prawdziwego", czy w przywracaniu mu wartości moralnych przeszłości, czy w poszukiwaniu nowych ? Czy można "uczłowieczyć" człowieka, anulując dotychczasowy dorobek wartości moralnych ?

Zważywszy, że wartości moralne są wartościami kumulatywnymi, należałoby rozważyć szczegółowo "saldo" świata współczesnego i zastanowić się, jaką przedstawia ono wartość dla przyszłości. Analizując podstawowe aksjomaty moralne współczesności, dochodzi się do wniosku, że są one w głównej mierze dorobkiem kultury chrześcijańskiej.

Podstawowe osiągnięcia tego okresu są następujące :

1. stopniowe uczulanie pokoleń ludzkich na postulat równości wszystkich ludzi,

2. rozszerzanie zakresu ludzi obejmowanych obowiązkami moralnymi,

3. dążność do okiełznania w człowieku najbardziej żywiołowych przejawów jego natury biologicznej,

4. ukierunkowanie aspiracji do tego "kim być", wyniesienia rangi moralnej człowieka, bez względu na to, co on reprezentuje w zakresie władzy i bez względu na to "co ma",

5. ukształtowanie pojęcia kultury moralnej.

Ad.1. Zgodnie z ideologią chrześcijańską, każdy człowiek jest jednakowo ważny, bo każdy może zasłużyć na zbawienie lub potępienie wieczne. Rewolucyjność tego aksjomatu można ocenić dokładnie, gdy się przypomni, że nawet najwybitniejsi ludzie w starożytności nie kwestionowali nigdy słuszności istnienia stanu niewolniczego. To przekonanie o jednostkowej ważności każdego człowieka drążyło świadomość ludzką przez wiele wieków, aż osiągnęło swój stan przełomowy, kiedy w okresie renesansu dokonało się przejście od twierdzenia "każdy człowiek jest jednakowo ważny ze względu na swoje życie wieczne" do postulatu : "każdy człowiek jest jednakowo ważny ze względu na swoje życie doczesne". A stąd był już tylko krok do wyzwolenia się potrzeby działania w celu zapewnienia rzeczywistej równości wszystkich ludzi, potrzeby dokonania reform społecznych i zmian prawodawstwa. Przedtem mijały wieki i epoki, nie przynosząc głębszych kulturalnych przeobrażeń. Dla możnych i silnych nie było innych ograniczeń ich chęci i zamiarów, niż chęci i zamiary silniejszych i możniejszych. Dla słabych i ubogich nie było innych dróg wyboru, jak te, które wyznaczała im przemoc silnych. Istniały więc tylko samowola i niewola. Nie jest więc zapewne przypadkiem, że po okresie kilkunastu wieków wdrażania zasad etyki chrześcijańskiej, przychodziły potem, jeden po drugim, renesansowy humanizm, oświecenie, które wyzwoliło hasła rewolucji, moralne jednak jej przesłanki, przejmując z tradycji kultury chrześcijańskiej.

Ad.2. Uznając za bliźniego każdego człowieka, podejmowala etyka chrześcijańska wątek tendencji uniwersalistycznych, zapoczątkowany przez szkołę stoicką. Postulat uznawania za bliźniego każdego człowieka bez względu na narodowość, rasę, czy przynależność społeczną, przeobrażał sytuacje w zakresie stosunków międzyludzkich, podważając i kwestionując sluszność przeciwstawienia : "swoi" - "obcy", tkwiącego głębokimi korzeniami w sferze emocjonalnej ludzi wszystkich czasów i kształtującego postawy moralne ograniczone mniej lub więcej partykularnymi przynależnościami. Rozszerzenie zakresu tych, których należałoby objąć obowiązkami moralnymi, napotykało jednak zawsze na przeszkody, jakimi były postawy ludzkie uwarunkowne czynnikami silniejszymi i liczniejszymi, niż wskazania etyki uniwersalistycznej, którym się też skutecznie przeciwstawiały i przeciwstawiają. Pozostały jednak pewnym ukierunkowaniem aspiracji moralnych, stały się istotnym elementem wyobrażenia o stanie optymalnym dążności moralnych.

Ad.3. Etyka chrześcijańska podjęła i rozwinęła, dość powszechny równie i w innych religiach motyw dąźenia do okiełznania instynktów samozachowawczych i seksualnego, a więc tej sfery osobowości człowieka, która jest najsilniej zdeterminowana jego strukturą biologiczną, źródłem zachowań najbardziej żywiołowych. Osiągnięciem cywilizacyjnym etyki chrześcijańskiej jest więc uznanie za obowiązek moralny dokonywania zabiegów samokontroli impulsow najbardziej dynamicznych, w celu ograniczenia groźnej, wtedy, gdy nie jest ujarzmiona, ich ekspansji, ukierunkowania ich i sharmonizowania z dążeniami innych, własnymi i cudzymi.

Ad.4. W całym okresie przedchrześcijańskim kierunek aspiracji ludzkich wyznaczało dąźenie do tego, aby "mieć". Posiadanie było warunkiem dostępu do tego wszystkiego, co w owych czasach uznawano za cenne. Dlatego tak głębokim przeobrażeniem kulturalnym stało się upowszechnienie zasad etyki chrześcijańskiej, eksponującej wewnętrzna, moralną wartość człowieka oraz zmianą kryteriów jego oceniania ze względu na to "jakm jest", a nie tylko "co ma".

W ten sposób upowszechniła się nowa zupełnie umiejętność o niesłychanej doniosłości kulturalnej, bez względu na racjonalną wartość celów, którym służyła. Jest to mianowicie umiejętność samokontroli, nakładania sobie hamulców i powsciągów, miarkowania swoich chęci i odruchów żywiołowych, powściągania agresji i okrucieństwa, kontrolowania własnych upodobań i dążeń oraz narzucania sobie pewnych rygorów zachowania ze względu na dobro innych i ze względu na przewidywane w przyszłości takie dobro własne, które wobec postulatów pewnej hierarchii wartości ma w ogromnym stopniu wartość zaspokojenia doraźnych, a powściąganych chęci i potrzeb.

Wyeksponowanie wartości jednostki ludzkiej ukształtowało również ten podstawowy aksjomat wszelkich odmian nowożytnego humanizmu, że istota w jakiś sposób słabsza (fizycznie, rangą społeczną lub zmożoną cierpieniem), bezradna, to ktoś, kto prowokuje postawę opiekuńczą, że hańbą jest wykorzystanie jej słabości do ułatwionego zdobycia nad nią przewagi. Takie moralne aksjomaty jak te, że słabość prowokuje postawę opiekuńczą, że krzywda domaga się rekompensaty i zadośćuczynienia - są fundamentalną zasadą współczesnej kultury moralnej i współczesnego humanizmu we wszelkich jego postacich. Te aksjomaty są m.in. źródłem przekonania o moralnej słuszności dążeń zmierzających do wydobycia pewnych grup społecznych czy pewnych narodów ze stanu ich upośledzenia. Przekreślają również przedchrześcijańską zasadę oceniania, opartego na przekonaniu, że słabszy = gorszy, i że wobec tego jedyną słuszną wobec niego postawą jest przemoc lub lekceważenie. We współczesnym świecie kulturalnym pogwałcenie tych aksjomatów, wywołuje, jako nieuchronną reakcję psychospołeczną, cierpienie, nienawiść lub pogardę.

Ad.5. Do ukształtowania się kultury moralnej przyczyniło się stosowanie tej fundamentalnej zasady etyki chrześcijańskiej, jaką jest obowiązek miłości bliźniego. Postulat miłości bliźniego zawiera bowiem zalecenie nie poprzestawania na dbałości o same uczynki i zachowania, ale sięga do sfery emocjonalnej, do wewnętrznych przeżyć człowieka. O winie decyduje więc nie tylko czyn, ale również postawa, intencja, motyw. Winą jest nie tylko zabójstwo, ale i nienawiść i gniew, nie tylko cudzołóstwo, ale samo pożądanie osoby, którą chce się potraktować, jako środek do zaspokojenia swoich chęci, nie tylko złamanie przysięgi, ale nieuczciwość intencji, nie tylko lekceważenie przyjaciół lub bliskich, ale już brak miłości.

Realizowanie zaleceń miłości bliźniego otworzyło drogę procesowi podnoszenia poziomu humanizacji życia i współżycia, nie tylko metodą nakazów i sankcji, ale poprzez wewnętrzną potrzebę i gotowość spełniania postulatów moralnych. W ten sposób ukształtowało się zjawisko kultury moralnej jako zdolność winowajcy do uznania swej winy, nawet wtedy, gdy jego wykroczenie nigdy nie zostanie ujawnione.

Z tej analizy wynika, że dotychczasowy dorobek w zakresie wartości moralnych, jest znaczny i że nie sposób go odrzucić, nie powodując jednocześnie uprymitywnienia i nie wywołując regresu w wielu dziedzinach życia. Zagadnienie sprowadzałoby się tylko do tego, jak uchronić ten dorobek i jak go przekazywać w procesie socjalizacji, również i przy zastosowaniu świeckich założeń światopoglądowych oraz świeckich motywów wychowania.

W okresie chrześcijańsko-feudalnym postęp moralny dokonywał się w psychice, w poglądach i postawach ludzi, nie znajdując jednak pełnego, obiektywnego wyrazu w prawodawstwie czy instytucjach. Obowiązek pomocy słabszym, uznawanie za równego sobie każdego człowieka bez względu na jego przynależność społeczną oraz wiele innych wskazań, mających przyczynić się do humanizacji stosunków międzyludzkich - były postulatami apelującymi do uczuć i dobrej woli ludzi, nie dając jednak, w przypadku braku dobrej woli, żadnych obiektywnych gwarancji ich realizacji. W procesie postępu moralnego ukształtowane aksjomaty moralne obiektywizowały się przez instytucjonalizacją. Nabierały wtedy charakteru prawnego i przez to stawały się obowiązujące. Następowało w ten sposób uniezależnienie ich realizacji od indywidualnych chęci czy dobrej woli. Np. pomoc lekarska dla ubogich nie zależy już od dobrej woli lekarza, a szansa uczenia się ubogiego dziecka - od znalezienia możnego opiekuna.

Mimo tych osiągnięć, trudno byłoby uznać, że proces realizowania wartości moralnych dobiegł już kresu i ze można je zaliczyć do wartości retrospektywnych. Odwrotnie, wydaje się, że niedosyt realizacji wyobrażenia o stanie optymalnym w zakresie wartości moralnych, jest większy niż kiedykolwiek przedtem. Przyczyną tego stanu jest wytworzenie się nowej wrażliwości w przeorganizowującej się strukturze człowieka współczesnego. W związku z tym, wyobrażenie o stanie optymalnym w zakresie wartości moralnych, znacznie się wzbogaciło i pogłębiło - wymagania ludzi współczesnych w tym zakresie wzrosły i dlatego potęguje się poczucie rozbieżności między postulowanym stanem optymalnym a sytuacją obiektywną. Ta rozbieżność wzmaga poczucie braku i niedogodności w sferze zachowań moralnych, co wpływa na podniesienie rangi aksjologicznej tych wartości.

W miarę przechodzenia wartości ekonomicznych do zakresu wartości retrospektywnych, postulaty moralne wykraczają coraz dalej poza sferę uwarunkowań biologicznych i ekonomicznych. współczesna cywilizacja eliminuje ze środowiska ludzkiego zagrożenia fizyczne, strach i ból. W miarę eliminowania rażących sytuacji głodu, chorób, przemocy, kształtują się wartości o charakterze psychicznym i one właśnie decydują o tym, co ludzi uszczęśliwia lub powoduje ich cierpienie. Wyobrażenie o stanie optymalnym wartości moralnych wyznaczają już nie tylko głód, choroby, strach i ból fizyczny, ale upokorzenie, obraza, oszczerstwo, brak zaufania, szacunku i miłości. Dominującym przedmiotem aspiracji przestaje być nasycenie głodu czy ochrona przed zimnem, lecz sukces zawodowy, miłość, szacunek otoczenia, bogactwo wrażeń, aprobata poczynań, przyjaźń, zrozumienie. Szacunek, aprobata, miłość, zaufanie - są najistotniejszymi warunkami szczęścia człowieka współczesnego, a pełne zadowolenie czerpane np. z samego zasycenia głodu i uzyskania zaspokojenia seksualnego, są uznawane za przejawy grubego prymitywizmu. Natomiast upokorzenie, nienawiść lub osamotnienie mogą doprowadzić do rozpaczy, choćby nie pociągały za sobą żadnego uszczerbku w zakresie posiadania i doznań fizycznych. To zjawisko można nazwać upsychicznieniem wartości moralnych i niedostateczne ich respektowanie jest przyczyną dojmującego poczucia braku i niedogodności w stosunkach międzyludzkich.

Uniwersalny np. jak dotąd, przymiotnik o charakterze moralnym, mianowicie "uczciwy" lub "nieuczciwy" człowiek, nabiera w związku z tym odmiennych znaczeń. Nieuczciwość kojarzyła się dotychczas, na ogół, z przywłaszczaniem sobie cudzych rzeczy. "Nieuczciwy" znaczy potocznie - złodziej. Jednak wobec upsychicznienia postulatów moralnych, rozszerza się treść pojęcia "uczciwość". Obejmuje już nie tylko fakty przywłaszczania sobie cudzej własności, ale również i popełnianie tzw. nietaktów, lub zamierzonych złośliwości, jeżeli niszczą czyjś spokój, przynoszą rozgoryczenie lub rozterkę, sieją niezgodę. Ponadto brak gotowości i umiejętności kierowania się, w ocenianiu innych ludzi i ich zachowań, kryteriami obiektywnymi - to już jest nieuczciwość. Nieuczciwością jest również przyjmowanie takich obowiązków zawodowych, do których wykonywania nie posiada się odpowiednich kwalifikacji. W rezultacie można w pełni zasługiwać na miano człowieka nieuczciwego, nie popełniwszy nigdy najdrobniejszej nawet kradzieży.

Obłuda, poniżanie, ranienie cudzych uczuć, zachowanie niezgodne z wymogami kultury obcowania - wyrządzają ludziom więcej krzywd niż kradzenie im jakiejś rzeczy lub sumy pieniędzy. Nieuczciwość tego typu zachowań, których uciążliwość jest, we współczesnych formach współżycia, najdotkliwsza, nie skojarzyła się jeszcze z przymiotnikami równie degradującymi jak np. złodziej lub awanturnik, chociaż odpowiadają im treści aksjologicznie równie lub nawet bardziej negatywne niż te tradycjnie skojarzone z pojęciem nieuczciwości.

Zaleta odwagi, kojarzona do tej pory z sytuacjami bojowymi, walka fizyczna z przyrodą lub z przedstawicielami antagonistycznych grup ludzkich, może, wobec zmienionej sytuacji aksjologicznej, nabrać zupełnie odmiennych znaczeń. Może zacząć odnosić się m.in. do tych postaw ludzkich, które towarzyszą zdolności stawania "twarzą w twarz" wobec problemów niepojętości swego istnienia w szerokim kontekście ontologicznym. Za brak odwagi można uznać to, co Nietsche nazywa "chowaniem głowy w piasek rzeczy pozaziemskich". Odwaga, która pozwala wyciągnąć wnioski, jakie są logiczną konsekwencją dotychczasowego dorobku myśli ludzkiej, powściągania potrzeby pewności w sprawach nierozwiązywalnych, w świetle dotychczas poznanych faktów naukowych, ale umożliwiające nieprzymykanie oczu na kwestie ich nierozwiązywalności. może właśnie z braku tej odwagi człowiek współczesny ma stałą potrzebę oszałamiania się alkoholem, seksem, inwazją dźwięków i obrazów, mniej lub więcej artykułowanych, płynących z odbiorników radiowych i telewizyjnych. Ten zalew dźwięków i obrazów paraliżuje mózg, uniemożliwia samodzielną refleksję, jaka mogłaby się pojawić w ciszy i samotności. Obawa przed tą refleksją wyzwala gorączkowa potrzebę oszołomienia.

Tak pojęta odwaga, jako jeden z postulatów kultury intelektualnej, wiąże się ściśle ze sprawą kultury moralnej, bo narodzenie się samodzielnej refleksji, jako emocjonalno-intelektualny rezultat posiadanej wiedzy, pozwoliłoby zapewne osiągnąć pewien chłodny dystans w stosunku do własnych spraw i dążeń, podczas, kiedy brak tego dystansu wyzwala często niepohamowaną zachłanność, bezwzględność i okrucieństwo.

Te upsychicznione postulaty kultury moralnej potrafią spełnić tylko jednostki na wysokim poziomie intelektualnym, o szerokim zasięgu wyobraźni i żywych reakcjach emocjonalnych, podczas, kiedy toporny homo ekonomicus ma skłonność do kierowania się w swych ocenach przesłankami wyłącznie pragmatycznymi. W ten sposób powstaje rozbieżność między obiektywnymi moralnymi następstwami ludzkich zachowań, a zdolnością do samoobrony i uznania swej winy.

Minimalistyczne postulaty moralne w stosunku do człowieka uzależniają jego winę lub zasługę od intencji. Jeżeli "chciał" dobrze, to nie jest jego wina, że stało się źle. Naprzeciw tej nieufności w stosunku do umiejętności samodzielnego, słusznego postępowania człowieka wychodzą kodeksy prawne i etyczne oraz przepisy, gdzie wyraźnie jest powiedziane, co w jakiej sytuacji należy robić, a czego robić nie wolno. W ten sposób problem winy i zasługi, kary i nagrody staje się sprawą prostą i uporządkowaną : zasługą jest posłuszeństwo przepisom, a winą - brak posłuszeństwa.

W ramach etyki tradycyjnej wina była teoretycznie bardzo łatwa do uniknięcia - wystarczało nie przekroczyć jasno sprecyzowanych norm. Zasada prawna "nullum crimen sine lege" sprawdzała się również i w zakresie oceniania moralnego. Człowiek współczesny jest w stosunku do swoich przodków, w sytuacji podwójnie trudnej. Po pierwsze brak mu jasno sprecyzowanych, aktualnych norm etycznych, których respektowanie mogłoby go ustrzec przed popełnianiem winy. Po drugie, brak tych norm sprawia, że sfera obowiązków moralnych człowieka współczesnego nie ogranicza się do pewnej skończonej liczby norm, ani nie zanika, lecz właśnie rozrasta się niepomiernie i nakłada na niego odpowiedzialność za każde zachowanie, którego skutki staną się, w jakiś najbardziej nawet pośredni sposób, przyczyną czyjejś krzywdy. Wina obciąża tego, kto swoim zachowaniem spowodował czyjaś krzywdę, bez względu na to, jaką miał intencje, czy zrobił to w sposób zamierzony czy niezamierzony. Uaktualnia się obecnie sokratyczny intelektualizm etyczny, przekonanie, że cnota jest wiedzą. Głupiec ma małe szanse na to, aby podejmować decyzje moralnie słuszne, nawet wtedy, gdy ma najlepsze intencje. Jeżeli bowiem ukierunkowaiem działalności ludzkiej są konkretne postulowane stany optymalne, to są one również miarą oceny ludzkich zachowań. Zachowanie utrudniające, ograniczające lub udaremniające realizacje własnych lub cudzych postulowanych stanów optymalnych obciąża winą, bez względu na to, czy winowajca zdaje sobie sprawe z tego, czy nie. W tym sensie wina jest zjawiskiem moralnie obiektywnym. Jako zjawisko obiektywne może być w większym lub mniejszym stopniu rozpoznana w celu jej uniknięcia lub uznania przez ew. winowajce.

Jeżeli wina jest zjawiskiem obiektywnym, to moralna odpowiedzialność, obciąża tego, kto ją popełnił, bez względu na to, czy zdaje on sobie sprawę ze swej roli sprawcy. Świadome przyjmowanie na siebie odpowiedzialności jest, jak mówiliśmy, znamieniem wysokiego poziomu intelektualnego i moralnego i stanowi podstawowe kryterium oceny ludzi, stosowane w praktyce społecznej. Gotowość uznania swej winy w razie popełnienia błędu decyduje o randze człowieka. Tej rangi odpowiedzialności odmawia się dzieciom, zwierzętom i psychopatom. Jest jej pozbawiony również homo institutionalis. Tkwi on w dramatycznym i poniżającym impasie, nieprzygotowowany do świadomego uczestniczenia w świecie wartości moralnych, niezdolny do pojmowania moralnego sensu swych zachowań, nie dosyć świadomy, aby dokonać wyboru, pod wpływem moralnych racji. Jego udziałem jest tępa obojętność w stosunku do tego, jaką role odgrywa w życiu ludzi, z którymi wiążą go mniej lub więcej bezpośrednie kontakty.

Wychowanie współczesne posługuje się stereotypami sytuacji i zachowań, do których się wychowanków nakłania, lub przed którymi się przestrzega. Te stereotypy pochodzą z reguły z przeszłości, a instruktywność operowania nimi obniża się ze względu na to, że przy obecnym tempie przemian, istnieje niewielka szansa, że wychowanek będzie stawał w obliczu tylko tych sytuacji przewidzianych i zakwalifikowanych. Staje więc stale bezradny wobec sytuacji nowych, a w razie popełnienia błędu, wina obciąża go w sposób nieunikniony, wina manifestująca się w cierpieniu, nienawiści lub pogardzie.

Ten brak psychicznych i fizycznych dróg ucieczki przed winą sprawia, że sytuacja moralna człowieka współczesnego nabiera akcentow tragizmu. Wychowany na tradycyjnych usiłowaniach do jednoznacznego precyzowania norm, jest zupełnie bezradny wobec spraw, których żadna ze znanych mu norm nie dotyczy. W momencie koniecznego wyboru odwołuje się do swoich instynktów i dziczeje w sposób nieunikniony. Jego sytuacje moralną komplikuje brak znajomości praw oddziaływania tych typów reakcji i odczuwań, które wynikają z przeżywania wartości. Wartości rządzą ludzkmi reakcjami emocjonalnymi żywiołowo, w sposób zazwyczaj nieuświadomiony, ani przez reagujących, ani przez sprawców tych reakcji. Można w pewnym momencie, tak jak bohater "Kraksy" Dürrenmatta, pan Trape, stwierdzić, że jest się mordercą, mimo, że nie dokonało się bezpośrednio, fizycznego ciosu, poprzedzającego śmierć ofiary, a tylko manipulowało się jej reakcjami aksjologicznymi i emocjonalnymi. Złożone powiązania społeczne między ludźmi, wysokie wymagania upsychicznionych postulatów moralnych, a niski przy tym poziom kultury moralnej, charakteryzujące świat współczesny, sprawiają, że można spowodować czyjaś wielką krzywdę, a nawet śmierć, nie wykonując żadnego z gestów ani nie wypowiadając żadnego ze słów, zaliczanych tradycyjnie do zakresu tych, które obciążają winą. A ponadto można sobie nawet nie zdawać sprawy z tego, że popełniło się zbrodnie i że jest się winnym.

Nieuchwytność winy jest potęgowana przez anonimowość i formalizm stosunków międzyludzkich. Moralny skutek zachowania człowieka bywa często nienatychmiastowy, nie narzucający się sprawcy w sposób widoczny, a jego efekt krzywdzący lub dobroczynny rozgrywa się poza zasięgiem jego doświadczenia. W nowoczesnym świecie następstwa czynów ludzkich mogą - zwielokrotnione przez mechanizm różnorakich zależności - ujawnić się w wielkim promieniu, daleko poza zasięgiem bezpośredniego widzenia sprawcy.

Szansą ukształtowania się takich dyspozycji psychicznych, które umożliwiałyby człowiekowi samodzielne decyzyje, słuszny wybor i branie na siebie odpowiedzialności moralnej za najbardziej nawet odległe skutki swych zachowań, jest postęp w zakresie nurtu psychiczno-indywidualnego procesów społecznych. Samourzeczywistnienie, jako wyraz potrzeby dąźenia do swobodnego manifestowania i aktualizowania postaw zgodnych z autentycznym sposobem odczuwania wartości, jest jedyną postacią realizowania tego postępu. Potrzeba samourzeczywistnienia jest właściwie wyrazem naturalnej konieczności przystosowania, sharmonizowania cech własnej osobowości z rzeczywistymi wymogami swego środowiska. Czynniki odkształcające ten proces, którymi są niezgodne z rzeczywistym obrazem środowiska, jego opisy, komentarze i interpretacje, nie są jednak w stanie, jak wskazuje historia kultury, procesu tego całkowicie zahamować. Impuls postępu skłania do tego, aby dążyć do nowoczesności, a człowiek nowoczesny to ten, kto dzięki swym walorom osobistym, postawom i podejmowanym sposobem działania ma szanse optymalnego realizowania wartości autentycznych o najwyższej randze.

Aspektami moralnego wzoru człowieka współczesnego, decydującymi o mozliwosci jego świadomego uczestniczenia w sferze zjawisk moralnych, są następujące dyspozycje :

  • 1. wrażliwość emocjonalna, warunkująca reakcje negatywne na aktualną lub przewidywaną krzywdę innych ludzi,
  • 2. bogata wyobraźnia, pozwalająca zdawać sobie sprawę z cudzych reakcji, zwłaszcza tych, które nie są identyczne z jego własnymi,
  • 3. szeroka wyobraźnia, umożliwiająca reagowanie na krzywdę każdego człowieka, a nie tylko osób należących do węższego lub szerszego kręgu "swoich",
  • 4. umiejętność przewidywania moralnych skutków własnych zachowań czyli umiejętność zajmowania postawy prospektywnej.

Ukształtowanie się tych dyspozycji i zalet możliwe jest tylko w procesie samourzeczywistnienia. Legalność samourzeczywistnienia, czyli prawo bycia sobą, to cenny dorobek środowisk na wysokim poziomie kulturalnym. Środowiska prymitywne natomiast toną na ogół w niewoli konformizmu. Skłonność do zajmowania postaw przypominających moralne oburzenie w stosunku do wszystkiego, co odmienne od znanego i uznanego szablonu, to trzeci, obok treści kultury masowej i oddziaływania instytucji czynnik, przeciwdziałający dokonywaniu się procesów społecznych w nurcie psychiczno-indywidualnym.

Konformizm tych środowisk objawia się w skłonności do interpretowania degradującego i deprecjonowania każdego objawu odmienności. Ten rodzaj szerokiego, rozumiejącego spojrzenia, które próbuję pojąc i akceptować to wszystko, co chociaż odmienne, a nawet szokujące, nikomu nie czyni krzywdy, ten rodzaj postawy obcy jest przeciętnemu człowiekowi współczesnemu, który reaguje oburzeniem na każde odchylenie od konformistycznego szablonu. Jest to zresztą postawa charakterystyczna nie tylko dla środowisk ludzi niewykształconych, dla których każdy inny to "odmieniec" lub "waryjot", ale również i w środowiskach intelektualistów można zaobserwować pseudo-uczone próby interpretowania odmienności obyczajowych i światopoglądowych jako np. objawów zbiorowego obłędu.

Te postawy są m.in. wyrazem istnienia stale żywego dylematu, jakim jest brak prospektywnego kryterium postępu humanistycznego. Cenność zjawisk postępowych potrafimy uznać tylko w perspektywie przeszłości, wstecz, ale na bieżąco żadna epoka nie dysponuje niezawodnymi kryteriami pozwalającymi kwalifikować pewne zjawiska jako postępowe i cenne, a inne uznać za regresywne i negatywne. Obecnie też nie ma pewności czy np. swoboda seksualna jest objawem nowoczesności, postępu i wyzwolenia, czy też regresu, uprymitywnienia i zdziczenia.

Brak tego kryterium powoduje, że każda epoka ma swoich Galileuszow i swoich "Jankow Muzykantów". Reprezentują oni jakieś wartości wysokiej rangi, ale obce środowisko w którym żyją, niezdolnemu tych wartości rozpoznać. Ich odmienność zostaje jednak dostrzeżona i staje się przedmiotem dezaprobaty. Galileusz został uznany za bezbożnika, Janko Muzykant za złodzieja, a obaj sądzeni i skazani. Nauczeni doświadczeniem historii, która mówi o biografiach zaszczutych, nierozpoznanych Janków Muzykantów, następne pokolenia nastawiają się czujnie, pełne gotowości niepowtórzenia haniebnego błędu współczesnych tamtego Janka. Ale "Jankowie" pojawiają się w coraz to nowej, nierozpoznawalnej dla ich środowiska postaci, i gotowość do niezadeptania ich, a nawet otoczenia opieką i szacunkiem przypomina postawę grającego na loterii, który z doświadczenia ostatniego losowania chce wnosić, jaki numer wygra w następnej grze. I znów, mimo swej pozornej czujności, towarzyszą obojętnie lub uczestniczą w egzekucji, podczas której jakiś tępy pachoł zaćwiczył na śmierć Janka Muzykanta, a zespól ograniczonych dogmatyków wymógł na Galileuszu upokarzające wyznanie, "że się nie kręci".

Istnieje pewien sposób pojmowania sprawiedliwości, jako postulatu równości, a raczej "jednakowości" wszystkich ludzi. Postulat ten jest nieprecyzyjnym wyrazem złożonego kompleksu postaw emocjonalnych, rodzących się w środowiskach zagrożonych poczuciem własnej niższości. Uznanie tak pojmowanej "równości" za pewien moralny aksjomat, może być źródłem zjawisk, z punktu widzenia społecznego, najbardziej niepożądanych. Przedmiotem potępienia staje się wtedy każdy, kto się w jakiś sposób wyróżnia. Gdy cechą wyróżniającą go są jakieś moralne lub intelektualne zalety, pozostali członkowie tego środowiska, jako zrównani jednakowym brakiem posiadania tych zalet, a więc "moralnie" nienaganni, jednoczą się w dostojnej, zbiorowej dezaprobacie i kierując się zgodnym współdziałaniem, zmierzają do ukarania "winnego" wszelkimi dostępnymi im środkami.

Pośrednią przeszkodą w procesie swobonego samourzeczywistnienia jest również brak autentycznych celów aksjologicznych, w dąźeniu do których człowiek współczesny mógłby znajdować źródło autoafirmacji. Wobec ich braku, powstają partykularne grupy, stawiające sobie pewne cele umowne. W dążeniu do tych celów manifestują postawy zyskujące im uznanie w oczach innych członków tej samej grupy, ale nie zawsze akceptowane w szerszej skali społecznej. Dla członków takich grup, każde wtargnięcie wartości autentycznych jest aksjologicznym zagrożeniem sensu ich egzystencji. Przejawiają wtedy do tych wartości stosunek negatywny, niszczycielski, zwany zawiścią. Zawiść jest wyrazem tendencji do wyeliminowania możliwości porównania, które mogłoby wypaść na niekorzyść zawistnego, przejawem dąźenia do zdeprecjonowania walorów, których się samemu nie posiada, aby uniknąć względnego poniżenia. W ten sposób zalety, które przy porównaniu powinny prowokować uznanie, szacunek i miłość - stają się przedmiotem krytyki i nienawistnego niszczycielstwa.

Szansą zapobiegania takim zjawiskom, jak wyżej wymienione, jest istnienie klimatu kulturalnego, dającego możność swobodnej realizacji siebie, legalizującego odmienność i podnoszącego rangę autokreacji.

Nieuniknionym efektem legalności samourzeczywistnienia jest indywidualne zróżnicowanie ludzi. Indywidualizacja to proces przebiegający równolegle z procesem niwelowania różnic personalnych, jest efektem udoskonalenia postaw moralnych. Prymitywny homo ekonomicus przeciwstawia dobro własne, dobru cudzemu z jaskrawą ostrością. świat ludzki dzieli się na dwa obozy : ja i oni. Taką postawę charakteryzuje egoizm, chciwość, zachłanność, bezwzględność, okrucieństwo. Rozwój dyspozycji moralnych, dokonany w procesie samourzczywistnienia, sprzyja przekonaniu, że nie ma tak ostrej granicy między dobrem własnym a cudzym. To wpływa na łagodzenie egoizmu i hamowanie zachłanności. Postawa bezinteresowna, nieagresywna, życzliwa, która jest wyrazem niwelowania różnic personalnych, sprzyja z kolei rozwojowi walorów intelektualnych, wrażliwości estetycznej, bogactwu przeżyć wewnętrznych. Każdy człowiek, jako indywidualność niepowtarzalna, ma prawo do manifestowania swej odmienności, wyrażającej się głównie w intelektualnym i estetycznym stosunku do świata. Postawy estetyczne i intelektualne są zaś wyrazem pewnej bezinteresowności w stosunku do otoczenia i przeciwstawiają się agresywno-obronnym postawom homo ekonomicus. Dlatego zróżnicowanie indywidualne sprzyja z kolei procesowi niwelowania różnic personalnych. są to więc dwa procesy nierozerwalnie ze sobą związane, warunkujące i potęgujące się nawzajem. Z tego wynika, że ukierunkowanie wychowania moralnego ku niwelowaniu różnic personalnych, jako forma uspołecznienia, nie musi łączyć się z dążnością do upodabniania ludzi do siebie, do ujednolicania ich zainteresowań i przekonań intelektualnych oraz upodobań estetycznych. Że właśnie odwrotnie, indywidualizacja jest wtórnym objawem postępu moralnego i kulturalnego i nie jest moralnie groźna. Postęp kulturalny nieuchronnie różnicuje ludzi, a upodabnia ich regres i uprymitywnienie, czyniąc stadem, a nie kolektywem. "Nie ma przeto żadnej konieczności poświęcania osoby na korzyść kolektywu, ani odwrotnie : albo obie strony jednego procesu rozwijają się razem, albo żadna.".

Z tych rozważań wynika, że postulatem legalności samourzeczywistnienia jest tolerancja. Jest ona tym złotym środkiem między konformizmem a anarchią. Zajmujący postawe tolerancyjną to ten, kto akceptuje jakieś przekonania lub postawy nie spontanicznie lub bezposrednio, ale narzuca sobie te akceptację po rozważeniu i dokonaniu bezstronnej ich oceny. Tolerancja jest więc akceptacją pośrednią, ukształtowana przez namysł i akt woli. Przesłankami dla zajęcia postawy tolerancyjnej jest przekonanie :

  • 1. o niepewności przesłanek, które ukształtowały własne przekonania lub postawę odmienną od tolerowanej,
  • 2. o braku zagrożeń dla czyjegoś życia, szczęścia czy spokoju, jako konsekwencja istnienia tolerowanych odmienności.

Jeżeli więc ktos deklaruje postawę tolerancyjną w stosunku do zachowań jaskrawo moralnie ujemnych - to nadużywa pojęcia tolerancji. Akceptuje bowiem nie tylko określony sposób zachowania, ale również i jego krzywdzące konsekwencje. Obiektywnie jego pseudo-tolerancja oznacza solidarność z krzywdzicielem.

Jedno ze znaczeń "tolerancji" lansowanej niekiedy bezkrytycznie w fałszywym przekonaniu o jego "nowoczesności", nosi na sobie anachroniczne piętno aspiracji do "pełnego wyzwolenia człowieka". To przekonanie i wynikające z niego sposoby wypowiadania się w literaturze, filmie i publicystyce są szczególnie społecznie szkodliwe. Sugerowanie pod fałszywym szyldem "tolerancji", pełnej aprobaty dla każdego systemu oceniania, uznanie za równie słuszne wszystkich celów ludzkich dążeń, czyli właściwie rozgrzeszenie z tego wszystkiego, co kto robi, jeżeli tylko ma na to ochotę - to już nie jest objawem tolerancji, ale demoralizacji. Demoralizacja nazwiemy tu efekt tych wszystkich poczynań, które powodują stłumienie naturalnych repulsji, jako objawu społecznej reakcji negatywnej na pogwałcenie wartości autentycznych. A stłumienie repulsji jest rozbrojeniem aksjologicznym społeczeństwa, równie niebezpiecznym, jak uszkodzenie urządzeń sygnalizujących w złożonej aparaturze, jak znieczulenie organizmu na ból.

Reakcja w postaci oceny moralnej, jako wynik stwierdzenia dziejącej się komuś krzywdy, jest reakcją psychologicznie i społecznie równie nieuniknioną, jak odruch lęku wobec zbliżającego się niebezpieczeństwa i podobnie jak uczucie zachwytu na widok piękności, czy konieczność uznania oczywistej słuszności. Postawa wyzwalająca oceny moralne jest w sensie psychicznym konieczna, a w sensie społecznym - niezbędna. I właśnie brak tej reakcji jest objawem patologicznym, zwanym znieczulicą. Nadużywanie postulatu tolerancji prowadzi do tłumienia tego typu reakcji poprzez deprecjonowanie tych wartości, jakimi są moralne aksjomaty, ukształtowane w procesie kumulowania wartości moralnych.

Lansowanie tak pojmowanej tolerancji jest przeważnie następstwem założeń skrajnego determinizmu. W świetle tych założeń osobowość człowieka jest wypadkową wielu społecznych, biologicznych i ekonomicznych uwarunkowań i dlatego nie może on być odpowiedzialny za swoje czyny, bo nie jest zdolny do działania zgodnie ze swymi powinnościami. Przyjęcie ostatecznych, teoretycznych konsekwencji determinizmu zwalniałoby zupełnie człowieka od prawnej i moralnej odpowiedzialności za jego postępowanie. Z drugiej strony nie sposób zakwestionować istnienia zjawiska determinowania ludzkich zachowań przez czynniki od niego niezależne. Antynomia, z której rodzi się problem : determinizm a odpowiedzialność jest obecnie przedmiotem rozważań filozofow. Bez względu jednak na to, jakie racje przemawiają za obarczaniem lub nieobarczaniem człowieka odpowiedzialnością za moralne następstwa jego zachowań, ta praktyka oceniania i formułowania norm, karania i uznawania zasług, potwierdzają domysł, że sama ludzka indywidualność jest również jakimś bardzo istotnym czynnikiem determinowania w świecie ludzkim i w tym zakresie świata pozaludzkiego, na który człowiek ma możność oddziaływania.

Istnieje więc, teoretycznie wprawdzie nieudowodnione, ale praktycznie uznane, założenie o istnieniu dla człowieka zakresu swobodnego wyboru, decyzji i działania, bez względu na siłę czynników determinujących jego potrzeby i postawy. A nawet umiejętność przeciwstawiania się naciskowi tych czynników wtedy, gdy uleganie im prowadzi do efektów sprzecznych z postulatami moralnymi, jest jedną z tych zalet ludzkich, jakie najwyżej się ceni we wszystkich środowiskach kulturalnych. Ta umiejętność przeciwstawiania się czynnikom determinującym nazywa się, zależnie od sytuacji, siłą woli, odwagą lub odwagą cywilną, szlachetnością, uczciwością lub mądrością.

Przekonanie, że człowiek współczesny, niepoddający się biernie aksjologicznym naciskom instytucji i konformizmów, rozwinie w sobie zalety godne homo sapiens, jest niewątpliwie wyrazem optymizmu naszej hipotezy. Wyrazem optymizmu hipotezy jest również przewidywanie takiego napięcia dobrej woli i obiektywizmu u ludzi, którzy kierują polityką pedagogiczną i kulturalną, aby w tych trudnych warunkach, jakie stwarza dysharmonijny układ stosunków społecznych w świecie współczesnym, szukać środków umożliwiających dokonywanie się procesów społecznych w nurcie psychiczno-indywidualnym. Ale druga ewentualność jaka się zarysowuje, po odrzuceniu tej, tutaj zaproponowanej, jest już zbyt pesymistyczna, aby można było dopuścić choćby do przewidywania jej spełnienia. Jeżeli bowiem człowiek współczesny podda się dalszemu intensyfikowaniu jego postaw i reakcji właściwych dla homo ekonomicusa, to jedyną szansą ocalenia ludzkości przed samozagładą będzie takie zaprogramowanie go, drogą zabiegów biologicznych, przymusów ekonomicznych, zagrożeń fizycznych i prawnych sankcji, aby go unieszkodliwić. Wtedy dokonać by się musiał podział ludzi na programujących i programowanych, tak głęboko w sensie humanistycznym degradujący, a ponadto pozostawałaby niepewność, czy ta grupa ludzi, na tyle świadomych i silnych, aby zaprogramować wszystkich innych, uczyni to, mając rzeczywiście ich maksymalne dobro na względzie. W tej sytuacji trzeba uznać, że wartości moralne są szansą i to jedyną chyba szansą przyszłej humanizacji świata ludzkiego.

Przypisy