Moje opowiadanie

2011-02-27

opowiem ci życie
które stroiłam jak salamandra
w czerwienie i czernie
domek co przysiadł przy marnej ulicy
czerwony, zmęczony, wiatrem podszyty
a w nim
deski szorowanej świątecznie podłogi
i różowe oczy bielutkiego kota
była też tajemnica w podłodze
loch, do którego nie mogłam zaglądać
ten kwadrat ciemności długo tkwił w mej pamięci
a potem
pamiętam wigilia
i lalka Bożenka, której nie dałam żyć
dłużej niż cztery dni
jej oczy tuliłam aż obeschły łzy
a potem…
ani się obejrzałam jak moje życie wsiadło do pociągu
na kolejnych stacjach byłam już
bardziej kolorowa, rzeczowa i przebojowa
mniejsza o to w jakim kierunku
czas wówczas nie uciekał
a potem…
dla ciebie — przynoszę różę
dla ciebie — ukrywam pierwiosnki w kieszonce
dla ciebie — uwiję gniazdo pod baldachimem leszczyny
dla nas będę gromadził wszystkie dobrodziejstwa tego świata

zastanawiam się nad swoimi wyborami
być może mogły być lepsze
bardziej przypadające do smaku
często wybierałam na chybił trafił
idąc za próżnym wskazującym palcem nieomylności
tak trudno było
wyłuskać spomiędzy tysięcy głosów
ten niefałszujący szmer
czystego potoku życia
wyciągającego niewidzialną rękę przyjaciela
a teraz gdy wreszcie stanęłam
na dłuższą chwilę w milczeniu
i czuję, że przez okno życia
wyskoczyłam jak samobójca
— co mogę powiedzieć o sobie?
nie umiem o tobie nic powiedzieć
Alicjo — poza tym
że nadal masz zielono w głowie