Chateńka

Koszarawa, pażdziernik 1995

Zmęczona ogromnie górskimi scieżkami,
przysiadła na zboczu Beskidu - chateńka.
Przetarła zdziwiona jak ona okienka,
bo to co ujrzała - wygląda jak sen.

Więc patrzy zaklęta tym pięknem przestrzeni,
na lasy mieniące się barwami tęczy,
co jesień przetkała purpurą urody
i złotem, nie szczędząc bogactwa swej przędzy.

Pobliski potoczek obmywał jej nogi,
zbolałe, zmęczone wędrówką wsród skał.
Złagodził ból serca, napoił spragnioną
i szemrał « tu zostań masz raj ».

Wzrok w dół opuściła na przełęcz Krowiarki
tak piękną o wschodzie i zachodzie słońca,
na góry i szczyty odbite w błękicie,
na szlaku wiodącym do Stwórcy i gwiazd.

Chateńka gazdówka « Pykówka » nazwana,
wzieła w swe ramiona rosnące tam drzewo
i tak juz została, w pół drogi do nieba,
pomiędzy niebem i ziemią,
pomiędzy niebem i ziemią,
pomiędzy niebem i ziemią.