19 września br. eurodeputowani przyjęli rezolucję "w sprawie znaczenia europejskiej pamięci historycznej dla przyszłości Europy", która... przerabia historię II-giej Wojny Światowej.
Poniższy tekst jest domową adaptacją artykułu "Faussaires", napisanego przez Pierre Rimbert i opublikowanego w wydaniu listopadowym 2019 szacownego miesięcznika Le Monde Diplomatique .
Przez długie lata intelektualiści i przywódcy zachodni ironizowali na temat sowieckiej manii przerabiania historii. Nie słychać ich, kiedy Parlament Europejski przerabia historię II-giej wojny światowej.
19 września eurodeputowani przyjęli rezolucję "w sprawie znaczenia europejskiej pamięci historycznej dla przyszłości Europy", stawiając w niej znak równości pomiędzy "reżimami komunistycznymi i nazistowskimi". Dwadzieścia dwa razy użyte pojęcie "reżimów totalitarnych" stawia na tym samym poziomie zaatakowany Związek Radziecki... i atakujące Niemcy ; 26 milionów ofiar rosyjskich... i ich zabójców ; generała Georgija Żukowa... i komendantów obozów koncentracyjnych. Parlament Europejski "wyraża zaniepokojenie faktem, że wciąż wykorzystuje się symbole reżimów totalitarnych w przestrzeni publicznej oraz do celów komercyjnych".
Czy, aby zadowolić Europarlament, trzeba będzie przechrzcić paryski Plac Bitwy pod Stalingradem na "Plac Wspólnego Rynku" ? Lub - jak na Węgrzech - próbować zakazać sprzedaży piwa marki, której etykietka zawiera czerwoną gwiazdę ?
Rezolucja Europarlamentu nie zadowala się tym prymitywnym rewizjonizmem. Czytamy w niej również, że "wybuch drugiej wojny światowej, najbardziej niszczycielskiej wojny w historii Europy, był bezpośrednim skutkiem osławionego radziecko-nazistowskiego traktatu o nieagresji z 23 sierpnia 1939 r.".
Historycy zwykli obarczać odpowiedzialnością za II-gę wojnę ekspansjonizm nazistowskich Niemiec. Nie opierając sie pokusie, aby dopisać do tego Związek Radziecki, rezolucja europarlamentu w Strasburgu świadomie zignorowała inny epizod — równie haniebny moralnie tyle, że uderzający w nienaganne europejskie demokracje — zignotowała Układ monachijski z września 1938 r., w którym Francja i Wielka Brytania upoważniły Adolfa Hitlera do aneksji Sudetów, regionu Czechosłowacji. (1)
Zbieg okoliczności sprawia, że Christopher Browning , historyk drugiej wojny światowej, zdawał w tym samym czasie relację z najbardziej zaawansowanych badań na ten temat (2). Wykazuje w nich, jak bardzo - licząc na udobruchanie Hitlera - zachodnie demokracje ośmieliły go, wzmocniły i sprowokowały wojnę. "W 1938 r. Niemcy nie dysponowały jeszcze ani przewagą militarną umożliwiająca szybkie zwycięstwo, ani też możliwością prowadzenia długiej wojny". A Czechosłowacja, dobrze uzbrojona, była sprzymierzona z Francją i z ZSRR. Jej aneksja bez walki była dla nazistów podwójnym prezentem.
"Zarekwirowany przez Niemcy czeski przemysł zbrojeniowy wyprodukował jedną trzecią czołgów (nowych modeli III i IV), kluczowych dla niemieckiego zwycięstwa w Polsce i Francji". Kapitulacja w Monachium zadała także cios niemieckim przeciwnikom Führera. "Grupa spiskowców antyhitlerowskich planowała obalić dyktatora, gdy tylko wyruszy na wojnę z Czechosłowacją. Nikczemna kapitulacja Chamberlaina [Arthur Neville Chamberlain, brytyjski premier] w Monachium pozbawiła ich gruntu pod nogami - przynosząc Hitlerowi bezkrwawe zwycięstwo, które wzmocniło jego pozycję."Ale na co komu podobne badania, skoro odtąd historie piszą europarlamentarzyści.
(oryginał FR: Pierre Rimbert)
Przypisy:
- Czechosłowacji nie dopuszczono do konferencji w Monachium pomimo, iż była jej przedmiotem. ZSRR wykluczono z udziału pomimo, iż - podobnie jak Francja - był sprzymierzony z Czechosłowacją. ↩
- Christopher R.Browning « Giving in to Hitler » , The New York Review of Books, 26/09/2019 ↩