This website will not display properly without JavaScript enabled - Ce site ne peut pas s'afficher correctement sans JavaScript - Strony nie wyświetlą się poprawnie bez JavaScript.

Żyj wolny lub umieraj

Frank Miele jest emerytowanym redaktorem Daily Inter Lake w Kalispell Mont, w Stanach Zjednoczonych oraz felietonistą w RealClearPolitics. W poniższym wpisie uzasadnia swój sprzeciw wobec wymuszania zaszczepień przeciwko Covid-19.
Tłumaczenie DeepL , poprawki domowe.


Żyj wolny lub umieraj: Dlaczego autonomia medyczna jest ważna

Ponieważ nie zaszczepiłem się przeciwko COVID-19, przyklejono mi różne etykietki, od antynaukowego luddysty po krajowego terrorystę. Gdybym mieszkał w jakimkolwiek innym stanie niż Montana, odmówiono by mi podstawowych usług, takich jak opieka zdrowotna, odmówiono by mi pracy lub zabroniono robić zakupy w sklepach z artykułami pierwszej potrzeby, takimi jak jedzenie.

Władze rządowe, medialne i medyczne uznały mnie za osobę niepożądaną i chcą zmusić mnie i miliony mi podobnych do poddania się szczepieniom wbrew naszej woli. Mówią, że jestem zagrożeniem dla społeczeństwa, ani przez chwilę nie zdając sobie sprawy z tego, że sami stanowią większe zagrożenie dla społeczeństwa - zagrożenie totalitaryzmem, państwem przeciwko jednostce.

Równie dobrze George Orwell mógłby nigdy nie napisać "1984". Największe Pokolenie równie dobrze mogłoby nigdy nie pokonać nazistów. Równie dobrze Ronald Reagan mógłby nigdy nie pokonać sowieckiej dominacji nad Europą Wschodnią.

O co chodzi, jeśli trzeba rezygnować z godności i wolnej woli na rzecz biurokratów i technokratów i pozwolić im wbić mi igłę w ramię po to, aby naznaczyli mnie tak, jak ranczer naznacza swoje bydło: "moja własność".

Och, czekajcie - mam się poddać dla wyższego dobra. Mam zrezygnować z możliwości rządzenia własnym ciałem, ponieważ ludzie, którzy są już zaszczepieni, nadal są przerażeni wirusem, przed którym szczepionka rzekomo ich chroni.

Coś tu nie pasuje i dopóki nie poczuję się komfortowo w stosunku do szczepionki, możecie mnie wykluczyć. Nie, nie jestem antyszczepionkowcem. Nigdy dotąd nie miałem problemów ze szczepionkami. Od czasu, gdy byłem dzieckiem dorastającym we wczesnych latach 60-tych, wiedziałem, że szczepionki chronią mnie - i społeczeństwo - przed śmiertelnymi chorobami.

Nie przesadzam. Ospa wietrzna była śmiertelna w 30% przypadków, a nawet jeśli ktoś przeżył, płacił za to wysoką cenę. Jeden z moich nauczycieli nosił okropne blizny po ospie i nikt nie chciał cierpieć tak jak on. Każdy dzieciak w szkole wiedział również, że jeśli nadział się na zardzewiały gwoźdź, ryzykował zarażenie się tężcem, który miał straszniejszą nazwę: szczękościsk.

Do tego dochodziła odra, błonica i krztusiec. My, dzieci, może nie wiedzieliśmy o nich wiele, ale nasi rodzice wiedzieli i opowiadali historie o kuzynach, rodzeństwie i przyjaciołach, którzy na nie umarli. Ja nigdy nie zachorowałam na odrę, ponieważ zostałem zaszczepiony w młodym wieku, ale był to powszechny problem w rodzinach ubogich, takich jak moja, i było to coś, z czego nie żartowano.

Uważam, że szczepionki przyniosły światu wiele dobrego. Pamiętam, jak dostałam szczepionkę przeciwko ospie i z niecierpliwością czekałam na bliznę na ramieniu, taką jak na ramieniu mojej matki, ale nigdy się nie pojawiła. Potem, kiedy opracowano doustną szczepionkę przeciwko polio, pamiętam, jak ustawiałem się w kolejce w sali gimnastycznej w szkole podstawowej North Garnerville w Nowym Jorku, by otrzymać pierwszą dawkę na kostce cukru. Mniam.

Więc tak, jestem za szczepionkami. Co roku szczepię się przeciwko grypie. Zaszczepiłem się nawet w ubiegłym roku, choć z jakiegoś osobliwego powodu grypa zanikła zeszłej zimy, gdy COVID rozsiewał terror. I naturalnie, moja trójka dzieci została zaszczepiona przeciwko zwyczajowym chorobom dziecięcym i zażyła wszystko, co było zalecane, by zapewnić im bezpieczeństwo.

Jednakże nigdy nie przyszło mi do głowy, aby zmuszać moich sąsiadów do zaszczepienia się przeciwko grypie. Czy wiecie, że grypa zabija aż 50.000 Amerykanów rocznie? To prawie tyle, ile zginęło żołnierzy amerykańskich podczas wojny w Wietnamie. Przeciętnie grypa zabija rocznie tyle samo Amerykanów, co wypadki samochodowe. Czy ktokolwiek - nawet św. Antoni Fauci - kiedykolwiek odważył się zasugerować, że szczepienia przeciwko grypie powinny być obowiązkowe, ponieważ ratowałyby życie?

Nigdy. I chociaż wiele szczepień jest wymaganych od dzieci w szkołach z uzasadnionych powodów, zezwoliliśmy również na wyjątki z przyczyn religijnych i medycznych dla rodzin, które tego potrzebowały. Ponieważ nie chcemy być narodem niewolników, lecz narodem wolnych obywateli. Jeśli ktoś miał osobisty powód, dla którego odrzucał szczepionki, nie poddawaliśmy go inkwizycji ani nie próbowaliśmy spalić go na stosie opinii publicznej. To była Ameryka - ziemia wolnych ludzi.

Nigdy też nie myślałem o świętowaniu, gdy osoba niezaszczepiona przeciwko grypie, umierała na grypę. Tymczasem zwolennicy obowiązkowych szczepień wydają się wpadać w zachwyt, gdy osoba niezaszczepiona zachoruje na COVID i umrze. To nie jest nauka; to jest imperializm - a komandorzy z CDC bezlitośnie stosują przemoc wobec mas. Bądź posłuszny albo zdychaj.

Z jakich powodów zatem, w tak histerycznym klimacie, rozsądna osoba może nie chcieć zaszczepić się przeciwko COVID-19? Może dlatego, że chodzi o eksperymentalną i niesprawdzonę szczepionkę (mRNA), która potrafi manipulować kodem genetycznym komórek mojego ciała. Może dlatego, że instynkt stadny przemawia do mnie bardziej niż odporność zbiorowa. Może dlatego, że słyszałem, jak szaleni naukowcy chełpią się władzą, którą sprawują nad zwykłymi ludźmi. Może dlatego, że Big Pharma wzbogacają się wymyślając powody, dla których co roku trzeba się zaszczepić. Może dlatego, że chcę sam decydować, co jest dla mnie najlepsze.

Pomyślcie o tym w ten sposób. Boicie się, że umrzecie na COVID-19. Ja też. Ale to nie znaczy, że umrę na COVID. W rzeczywistości istnieje coś, co określiłbym jako akceptowalnie małe prawdopodobieństwo, że umrę na COVID, a mam 66 lat, czyli należę do teoretycznie zagrożonej populacji osób starszych. Według danych z CDC zamieszczonych na stronie RationalGround.com , od 1 stycznia 2020 do 11 września 2021 roku w Stanach Zjednoczonych odnotowano 12.702 zgony z powodu COVID w mojej grupie wiekowej, której populacja oszacowana jest na 3.618.069 osób. To daje śmiertelność 0,365%.

W tym samym okresie zmarło łącznie 100.449 osób w moim wieku, co sugeruje, że, w tym roku, mam około 12% szans na zgon z jakiegoś powodu, co jest znacznie bardziej przerażającą możliwością niż zgon z powodu COVID-19. Pomyślcie; jeśli umrę w tym roku, mam 33 razy większe szanse umrzeć z innego powodu, niż COVID. Biorąc pod uwagę propagandę na temat wirusa, którą jesteśmy zalewani każdego dnia, powinienem być przerażony! Istnieją większe od COVID zagrożenia, które mogą mnie zabić.

Ale nie jestem przerażony, nawet w najmniejszym stopniu, ponieważ życie zawsze wiąże się z ryzykiem. Mogę ograniczyć własne ryzyko, unikając narciarstwa, quadów, alkoholu, surfingu i sportów motorowych. To byłyby moje wybory, których broń Boże nie powinienem dyktować wam, nakazując unikanie tych aktywności, ponieważ nie są bezpieczne w 100%. Wasze zachowanie to nie moja sprawa. Ja dokonuję moich wyborów, wy dokonujecie waszych. Wyjątkiem jest COVID.

W tym przypadku, Joe Biden dokonuje wyboru za mnie, próbując mnie chronić przed mną.

Rzecz w tym, że nie ma gwarancji, iż kiedykolwiek zostanę narażony na kontakt z koronawirusem, a jeśli tak się stanie, istnieje około 99% szans, że jako - ogólnie zdrowy człowiek bez innych schorzeń - wyzdrowieję.

Rozważmy teraz ryzyko wystąpienia szkodliwego efektu ubocznego w wyniku zaszczepienia jedną z eksperymentalnych szczepionek forsowanych przez rząd. O wiele trudniej jest podać rzeczywisty odsetek owych niepożądanych efektów, ponieważ istnieje ich bardzo wiele i nie wszystkie dają się jeszcze powiązać ze szczepionką, zwłaszcza gdy pojawiają się tygodnie lub miesiące po zaszczepieniu. Zana jest jednak pewna ilość zgonów, oficjalnie zgłoszonych przez CDC , na podstawie danych z VAERS (Vaccine Adverse Event Reporting System):

"Ponad 396 milionów dawek szczepionek COVID-19 zostało podanych w Stanach Zjednoczonych od 14 grudnia 2020 roku do 4 października 2021 roku. W tym czasie VAERS otrzymał 8.390 zgłoszeń o zgonach (0,0021%) wśród osób, które otrzymały szczepionkę przeciw COVID-19."

Oczywiście, oznacza to, że prawdopodobieństwo śmierci z powodu szczepionki jest znacznie niższe niż śmierci z powodu COVID; w rzeczywistości, jeśli wykonać obliczenia, jest to około 175 razy mniej prawdopodobne. To dość istotna różnica, nawet jeśli dorzucimy do tego możliwość, że szczepionka wywoła u nas jeden z innych znanych możliwych skutków ubocznych , takich jak zespół Guillaina-Barrego, anafilaksja, zapalenie mięśnia sercowego, zapalenie osierdzia, niewydolność serca, zakrzepica, uszkodzenie mózgu, paraliż, zaburzenia miesiączkowania i różne niewyjaśnione bóle. Zbierając to wszystko razem, reporter śledczy Sharyl Attkisson  ustaliła, że, do 19 lipca tego roku, w VAERS zarejestrowano ponad 400.000 skutków niepożądanych. Dzisiaj, liczba ta zbliża się do 600.000.

Rozsądni ludzie nie mogą ignorować niepożądanych skutków szczepionki, i w rozsądnym świecie, nie zrobiliby tego. Na przykład, w zeszłym tygodniu Szwecja i Dania  wstrzymały szczepienia szczepionką Moderna dla osób poniżej 30 roku życia. Finlandia  zrobiła to samo dla mężczyzn poniżej 30 roku życia.

Jak podaje Reuters, "Szwedzka agencja zdrowia wstrzymuje stosowanie szczepionek u osób urodzonych w 1991 roku i później, ponieważ dane wskazują na wzrost liczby przypadków zapalenia mięśnia sercowego i osierdzia wśród młodzieży i młodych dorosłych, którzy zostali zaszczepieni. Warunki te wiążą się z zapaleniem serca lub jego wyściółki. 'Związek jest szczególnie wyraźny, jeśli chodzi o szczepionkę Spikevax firmy Moderna, zwłaszcza po drugiej dawce' - powiedziała agencja zdrowia, dodając, że ryzyko zachorowania było bardzo małe".

Małe czy nie, ryzyko jest realne. Pytanie brzmi, dlaczego pozostawić agencji zdrowia decyzję, czy powinniśmy wprowadzić do naszego organizmu coś, co może nam zaszkodzić, a nawet nas zabić. Dlaczego nie zostać poinformowanym, aby następnie móc podjąć własną decyzję?

Obrońcy Big Pharma, tacy jak PolitiFact , twierdzą, że nie ma dowodów na to, że szczepionki kogokolwiek zabiły, ale żeby w to uwierzyć, trzeba by zignorować nie tylko dowody w postaci danych VAERS, ale także liczne relacje w mediach i w nekrologach, dotyczące zupełnie zdrowych ludzi, którzy zmarli nagle i często w okropny sposób po przyjęciu jednej ze szczepionek.

I tu dochodzimy do sedna sprawy. Wiedząc o tym wszystkim, jeśli chcecie zaszczepić się przeciw COVID, to niech Bóg was błogosławi i niech wszystko dobrze się skończy. Ale nie podejmujcie tej decyzji za mnie i nie róbcie ze mnie przestępcy dlatego, że podjąłem własną decyzję. Posiadam sumienie, posiadam rozum i posiadam Boga. Będą wpływać na moją decyzję, nauka również, ale decyzja powinna należeć do mnie. Nauczyłem się dawno temu na Psychologii 101, że osobowość kształtuje się, gdy niemowlę po raz pierwszy krzyczy "NIE". I to właśnie odpowiadam aktualnie wszelkim nakazom szczepień. Odmawiam. Jestem wolnym człowiekiem, a nie wasalem poddanym kaprysom mojego szlachetnego zwierzchnika.

Tak, istnieje prawdopodobieństwo, że zarażę się wirusem COVID i będę cierpiał z tego powodu. Nie ma jednak pewności, czy kiedykolwiek będę narażony na kontakt z wirusem w jego niebezpiecznej postaci. Jeżeli tak się stanie, mogę zachorować bardzo ciężko, albo tylko lekko, albo nie mieć żadnych objawów.

Porównajcie to z absolutną pewnością, że jeśli się zaszczepię, to świadomie narażam się na znane mi skutki uboczne, zezwalając na wstrzykniecie mi szczepionki, do której nie mam zaufania. Tylko szaleniec by to zrobił, albo ktoś, kto przykłada znacznie większą wagę do podążania za tłumem niż ja. Nie chcę umrzeć, ale to nie jest najgorsza rzecz, jaka może mi się przytrafić. Bycie zmuszonym do powierzenia moich najbardziej osobistych decyzji medycznych Joe Bidenowi lub Anthony'emu Fauci jest zniewagą dla mnie i dla Ojców Założycieli, którzy walczyli o uwolnienie nas od tyranii.

"Żyj wolny lub umieraj" brzmiało ich credo, choć nie było jeszcze formalnym mottem w 1776 roku. Prawie 250 lat później, słowa te wydają się bardziej uzasadnione niż dawniej.

Frank Miele
11/10/2021