Rodzinny dom
Katowice, luty 1996
Wspominam dom rodzinny
pełna rozrzewnienia,
w nim zawsze serce żywe
biło ciepłym tonem.
Pamiętam jego progi
przyjazne, bezpieczne,
dzieciństwo lat szczęśliwych
— dawno utracone.
Pomnę jak zegar duży
tykający w kącie,
choć nie grał kurantów —
melodią czas mierzył
i dobrą twarz ojca
w złotym świetle lampy.
To było tak dawno ?
— nie mogę uwierzyć !
Przymykam oczy swoje,
pamieć znów odżywa,
zamierzchła przeszłość wraca,
widzę całkiem z bliska
fotel na biegunach
a w nim matkę drogą
czujną westalkę —
domowego ogniska.
Wspomnienia tak piękne,
jakby nierealne,
łza z oka wypływa,
na podłogę pada,
bo Was nasi najlepsi
rodzice kochani,
z nami już nie ma
— zostaliśmy sami.
Dar całego życia
dzieciom swoim dany
— zarzewie wiary naszej,
— ojczyzny kochanie,
— zło tylko złem nazwane,
— dobro dobrem było,
to zawsze z nami będzie,
to w nas pozostanie.
Wpojona miłość szczera
i prawość sumienia,
wrażliwość na piękno
i ludzkie cierpienia,
drogowskaz bezcenny
credo życia znaczył,
siedzę piszę pean —
nie mogę inaczej.
Dziś, po latach wielu,
pełna uwielbienia,
za bogactwa dane
— ręce Wam caluję.
Za mądrość i dobro
na dzieci przelane,
— sama już leciwa —
z wzruszeniem dziękuje.
Bronisław Kunigiel