Rozdział I
Mechanizm kształtowania się, oddziaływania i zamierania wartości
"Wartość" jest pojęciem wieloznacznym, w mowie potocznej odnosi się zarówno do rzeczy, zjawisk, sytuacji, jak i ich aspektów, zarówno do osób jak i ich przeżyć. Nie wdając się jednak w analizę i krytykę sposobów pojmowania "wartości", ustalimy takie znaczenie pojęcia "wartość", jakim będziemy się posługiwać w tej pracy.
Wartością nazwiemy pewien humanistyczny aspekt rzeczy, ludzi i zjawisk. Humanistyczny tzn. taki, który jest projekcją ludzkich postaw i istnieje tylko w powiązaniu z sytuacją i przeżyciami człowieka. Byłby to aspekt tego samego typu, co aspekt "nowości". Cecha "nowy" przypisywana np. niedawno przybyłemu do klasy uczniowi, jest cechą będąca wynikiem uczestniczenia uczniów dawnych i niedawno przybyłych w takiej akcji, która sprawia, że uczeń ten "jest" nowy pomimo, iż nie ma w nim żadnej specyficznej właściwości, będącej odpowiednikiem tego wrażenia nowości, jakie wywiera na kolegach i nauczycielach. Cecha nowości zaciera się pod wpływem mijania czasu. Podobnie, wrażenie nowości jest rezultatem uczestniczenia w sytuacjach, wyznaczanych przez reakcje i postawy ludzkie oraz przez powiązania wzajemne tych postaw czasowo i funkcjonalnie.
Pewne wartości są tworami efemeryczności, przysługują rzeczom tylko sporadycznie, w pewnych wyjątkowych okolicznościach. Na biwaku np. patyki lub znalezione odpadki zyskują wartość narzędzi. Inne natomiast wartości mają charakter bardziej stały, tzn. o tyle stały, o ile stałe są warunki w jakich kształtują się one, o ile nie zmienia się układ sytuacji, która wyznacza wrażenie ich cenności. W kontekście naszej kultury taką wartością jest np. piękność Giocondy. Te wartości trwałe zostają ukształtowane pod wpływem złożonego oddziaływania wielu, nazwanych i nienazwanych, elementów bytu społecznego, gdy załamują się one w określonej strukturze osobowości ludzkich. Jest to proces długotrwały i zawsze niezmiernie złożony. Nie chwytamy go na gorąco, można tylko odtworzyć przypuszczalny jego przebieg w historii danego społeczeństwa lub w biografii jednostki. W praktyce, wrażenie cenności, jakiego doznaje człowiek w zetknięciu z pewnymi rzeczami lub zjawiskami, wynika z zaistnienia postawy wyznaczonej wartościami już ukształtowanymi. W każdym społeczeństwie z pewną tradycją kulturalną obserwujemy, jak wartości narzucają wyuczonym w tym zakresie członkom społeczeństwa, określone reakcje spulsywne lub repulsywne. Nie jest natomiast łatwo uchwycić pierwotny proces kształtowania się wartości, w ich uwikłaniu sytuacyjnym, ani zorientować się, na czym polega mechanizm psychospołeczny tego procesu.
Ujmując rzecz schematycznie i statycznie można by powiedzieć, że wartości kształtują się najpierw w procesie filogenetycznym, a potem w procesie socjalizacji zostają zinternalizowane poszczególnym członkom społeczeństwa. Uwzględniając jednak dynamizm zjawisk społecznych, stwierdzamy, że "świadomość aksjologiczna" - jeżeli tak to można nazwać - jest nie tylko wynikiem socjalizacji, ale również i własnych, ontogenetycznych doświadczeń, że pewien margines swobody wyboru, będący wg Bieńkowskiego "wynikiem niedoskonałości socjalizacji" jest terenem kształtowania się wartości, jako funkcji bezpośredniego oddziaływania różnych elementów bytu społecznego oraz indywidualnego sposobu reagowania na nie.
Aspekty cenności przysługujące pewnym rzeczom, osobom, zjawiskom czy zachowaniom w sposób stały - stają się ich aspektem dominującym i zrastają się z nimi w świadomości ludzkiej tak silnie, że owe rzeczy, osoby, zjawiska i zachowania zostają potocznie utożsamiane z przysługującą im oceną. Takim właśnie dominujacym aspektem jest, w kontekście naszej kultury, owa piękność Giocondy, która tłumi ewentualną wartość opałową ram i płótna. W takich więc przypadkach, gdy mówi się o wartościach można mieć fałszywe przekonanie, że mowi się o rzeczach, a nie o ich aspektach.
Również rzeczownikowa forma słowa wartość nie powinna sugerować znaczenia tego pojęcia. Formy rzeczownikowej używamy dla gramatyczno-stylistycznego uproszczenia wypowiedzi na ten temat, rozumiejąc jednak cały czas, że "wartość = wartościowy".
Po tych wyjaśnieniach wstępnych można sformułować hipotezę, na której opierają się zawarte w tej pracy rozważania, a która brzmi następująco : Czynnikiem dynamizującym procesy społeczne są ludzkie wyobrażenia o postulowanych stanach optymalnych, kształtujące się pod wpływem poczucia niedogodności lub braku, i wyzwalające aktywność w dążeniu do realizacji tych stanów. Urzeczywistnione postulowane stany optymalne przeorganizowują strukturę osobowości ludzkiej usatysfakcjonowanej sukcesem, czyniąc ją wrażliwą na inne aspekty własnej sytuacji. Powoduje to wyeksponowanie się poczucia niedogodności lub braku w innej dziedzinie życia, akceptowanej dotychczas bez sprzeciwu, wyzwalając nowe wyobrażenia o postulowanych stanach optymalnych w tym zakresie. Postulowane stany optymalne nie są tylko wyrazem jednostkowych sporadycznych potrzeb czy chęci, lecz są projekcją "społecznie wyznaczoną" i "społecznie akceptowaną". Gdy jako projekcje niedogodności i braków "społecznie wyznaczone" zostają "społecznie zaakceptowane", wtedy uzyskują rangę wartości. "Sądy wartościujące wydawane przez daną indywidualność opierają się zawsze na normach istniejących w danym społeczeństwie, z którymi w pewnym sensie identyfikuje się każda jednostka, będąca zresztą niczym innym, jak wytworem społecznym. Społeczeństwo więc w całości - dans son ensemble - jest ostatnią instancją, ustanawiającą treść i kryteria wartości, jednostka zaś wyraża jedynie panujące ogólnie tendencje". O zakwalifikowaniu aksjologicznym decydują, społecznie akceptowane napięcia dązeniowo-pragnieniowe, kierowane ku realizacji owych postulowanych stanów optymalnych. Okresy dominowania pewnych wyobrażeń o postulowanych stanach optymalnych i ukierunkowanie aktywności ludzkiej ku ich realizacji, wyznaczają cykle w życiu jednostek i okresy lub epoki w życiu społeczeństw. W określonych sytuacjach społeczno-historycznych, jako wartości mogą być uznawane tylko te aspekty zjawisk, które, w mniej lub więcej bezpośredni sposób, wiążą się z aktualnymi wyobrażeniami o stanach optymalnych. Nie ma sprzeczności pomiędzy twierdzeniem o społecznym uwarunkowaniu wartości, a tym ich źródłem, którym jest wyobraźnia ludzka, indywidualne doświadczenia czy pomysłowość. Bo przecież społeczeństwo nie jest niczym innym jak sumą jednostek i jeżeli ich wyobrażenie i doznania są jednakowe lub podobne, można dopiero mówić o społecznym charakterze wyznaczonych przez nie wartości. Wartości "społecznie wyznaczone" to te, które są uznane przez ogół i wtedy fakt, że ktoś sporadycznie ocenia inaczej, nie jest już wyrazem tego samego typu oceniania, ale objawem przeciwstawiania się ocenom "społecznie zaakceptowanym" i to nawet wtedy, gdy ta właśnie ocena indywidualna, sporadyczna jest obiektywnie słuszna, a ogół się myli. Z czasem ta jednostkowa ocena może zyskać ogólną akceptację i wtedy staje się oceną społeczną, niemniej jej źródłem pierwotnym, może być zarówno wspólne, zbiorowe, jednoczesne odczucie, jak i odosobniona myśl jednego człowieka. Na ogół zresztą tak się dzieje, że nowe wartości nie przejawiają się nagle i masowo, lecz kiełkują w świadomości nielicznych lub przez nich zostają sprecyzowane. Wprawdzie przyczyny, które determinują je, są te same dla wszystkich i wszyscy mogliby zareagować na nie natychmiastową zmianą sposobu oceniania, ale najczęściej nie reagują. Ogół jest konserwatywny, bierny, nieoperatywny, pionierstwo zawsze jest przywilejem nielicznych - artystów, myślicieli, uczonych.
Pewne bardzo wyraźnie uchwytne uwarunkowania wyznaczające jednoznaczne sytuacje większych środowisk, powodują nieuchronne zmiany sposobu oceniania. Np. wojna czy epidemia stwarzają jednakowy dla wszytkich stan zagrożenia i kształtują, wyznaczone tym stanem, wartości jednocześnie, spontanicznie. Ale nie zawsze warunki wszystkich dotyczące są tak bezpośrednie i jasno uchwytne. Niekiedy aksjologiczne reakcje na pewne sytuacje pozostają w sferze niejasnych odczuwań i nie zostają w pełni uświadomione przez ogół. Dopiero sformułowane wyraźnie, ujęte pojęciowo i zwerbalizowane, przenikają do świadomości ogółu, stając się, zależnie od rangi, nowym elementem obyczaju lub ideologii.
Ponadto nie można zapominać, że nie wszystkie wartości są w równym stopniu uwarunkowane sytuacją wspólną całemu środowisku społecznemu. Pewne typy wartości są np. rezultatem indywidualnych pasji artystycznych czy poznawczych. Nie można powiedzieć, że przed odkryciem Kopernika istniała społeczna potrzeba odkrycia heliocentrycznej budowy świata. A jednak odkrycie to stało się najwyższej rangi wartością niezależnie od społecznych aspiracji i dążeń. Podobnie nie było na pewno masowo odczuwanego niedosytu malarstwa impresjonistycznego, zanim Degas, Pisarro i Monet zaczęli malować swoje obrazy. Nie można więc ując tych zależności jednoznacznie i schematycznie, bo jest to sprawa złożona i zależności bywają różnokierunkowe.
Dla uzupełnienia wyżej sformulowanej hipotezy można jeszcze dodać, że braki, niedogodności, zagrożenia wyzwalają potrzebę dążenia do osiągnięcia stanów postulujących przekraczających usunięcie owych braków, niedogodności i zagrożeń ; wyzwalają ponadto wyobrażenie o obfitości i bezpieczeństwie w stopniu przekraczającym ową bezpośrednią konieczność, a także możliwości przeciętnego człowieka. Nazywamy je wówczas utopią. Rolę utopii spełniają m.in. baśnie ludowe, gdyż są projekcją zaspokojenia braku w stopniu przekraczającym realne możliwości. Np.: braku sprawiedliwości (dobrzy zostają wynagrodzeni, źli - ukarani), szansy prostego człowieka (dostał pól królestwa i królewnę za żonę), łatwości zdobywania bogactwa (czarodziejski stoliczek, złota rybka), poczucia bezpieczeństwa (czapka niewidka, kije samobije), szybkość poruszania się (buty siedmiomilowe), itp.
Hipoteza nasza zawiera szereg implikacji.
a) Pierwszą z nich jest założenie, że differentiam specificam gatunku ludzkiego stanowi wyobraźnia, która umożliwia człowiekowi antycypowanie, przewidywanie i postulowanie stanów przyszłych.
Człowiek dzięki swej wyobraźni posiada zdolność uświadamiania sobie stanów, które byłyby wyrazem zaspokojenia jego potrzeb, oraz podejmowania działania celowego zmierzającego do urzeczywistnienia tych stanów. "Człowiek jest istotnie tym dziwnym stworzeniem, które widząc to, co widzi, przekracza horyzonty widzialnego i wyobraża sobie świat, jaki, być może, stanie się jego rzeczywistością widzialną w przyszłości. Właśnie z wyobraźnią wiąże się zagadka buntu i postępu - dwóch zasadniczych elementów ludzkiego losu." Jest to wtedy działalność teleologiczna, charakterystyczna dla istot inteligentnych, w przeciwieństwie do kazualnej działalności istot prymitywnych. To rozróżnianie działalności kazualnej i teleologicznej znajduje wyraz w przeciwstawieniu dążeń impulsom, o których pisze Bertrand Russel: Rozróżnia "impulsy" i "dążenia". "Impuls" jest czynem dokonywanym bez świadomości swego celu. Np. człowiek bardzo spragniony może pić do pęknięcia. "Dążenie" natomiast jest świadome celu, do którego zmierza i kontroluje te impulsy, które mogą przeszkodzić w osiągnięciu celu dążeń.
b) Drugą implikacją jest, kwestionowany przez wielu socjologów, udział elementów psychologicznych w teorii społecznej.
"Czy indywiduum ludzkie raz tylko w swoim gatunkowym istnieniu, gdzieś u progu swych dziejów, dało początek wszystkim tym społecznym tworom, tchnęło w nie życie, po czym twory te dalszą wędrówkę odbywają już samodzielnie, zepchnąwszy swego twórcę do roli bezwolnego przedmiotu, po prostu biernej napędowej siły obracającej żarno z woli stworzonych przez siebie mocy ?"
Odżegnujący się od psychologizmu nurt współczesnych nauk społecznych zakłada, że zjawiska społeczne są czymś zupełnie autonomicznym w stosunku do przeżyć i reakcji subiektywnych, że rządzą nimi ich własne prawa, niezależne od wpływu tego, co przeżywa jednostka. Ponieważ jednak podmiotem zjawisk społecznych jest, w sposób oczywisty i bezsporny, człowiek, wyeliminowanie zupełne tegoż człowieka (jako przynajmniej jednego z czynników warunkujących) z zakresu zjawisk dotyczących go w sposób najbardziej bezpośredni - jest sztuczne i szokujące.
Zgodnie z naszą hipotezą czynnikiem dynamizującym w procesach przemian społecznych jest współgranie zjawisk dokonujących się w tzw. środowisku obiektywnym oraz zjawisk dokonujących się w sferze przeżyć osobowości jednostki ludzkiej. Człowiek, który ma zdolność do przewidywania, do antycypacji, do postulowania stanów aktualnie nieistniejących, a tylko chcianych, dokonuje stopniowego przeobrażenia własnego środowiska, na wzór swych wizji. Zmianom tym towarzyszy przeorganizowanie się osobowości ludzi usatysfakcjonowanych sukcesem.
W świecie ludzkim większość zmian jest wynikiem zamierzonej, świadomej działalności. Wysiłki czynione w kierunku dokonania tych zmian, są wysiłkami zamierzonymi, nawet jeśli nie osiągają dokładnej zgodności z upragnioną wizją. Te wizje, które nazwiemy tu postulowanymi stanami optymalnymi, kształtują się zgodnie z prawidłowością natury psychicznej, bo wyzwalają się one pod wpływem dominujących aktualnie niedogodności i braków, odczuwanych przez ludzi w ich sytuacji dotychczasowej. Odczuwanie zaś określonych elementów sytuacji, jako niedogodnych i niewłaściwych jest wyznaczone strukturą psychiczną człowieka, jego sposobem reagowania i przeżywania. Wyrazem doznawania niedogodności lub braku jest cierpienie. Jest więc ono istotnym czynnikiem inspirującym i stąd zapewne płynie poczucie jego cenności, uogólnione w pewnych ujęciach mistycznych. To, czego człowiek chce, zależy od tego, kim on jest, bez względu na to, jakie przyczyny spowodowały to, że jest on właśnie takim.
c) Ta ostatnia implikacja określa stosunek hipotezy do problemu determinizmu i indeterminizmu. Założenie bowiem, że istotnym elementem determinującym procesy społeczne jest ludzki akt wyboru wartości - bo wartością jest każdy postulowany stan optymalny i środki podejmowane do jego realizacji - oraz chęć dążenia do urzeczywistnienia tego stanu, czyni naszą hipotezę rozwiązaniem pośrednim między skrajnym determinizmem a egzystencjalistycznym "skazaniem na wolność". Wskazuje bowiem na fakt, że w świecie ludzkim, sama indywidualność człowieka jest bardzo istotnym czynnikiem determinującym.
d) Następną implikacją jest zaakceptowanie występowania "ocen" w teorii społecznej.
Odmawianie ocenom prawa do występowania w teoriach społecznych jest wyrazem przekonania, że bedacz nie powinien w swojej pracy wypowiadać sadów oceniających badane przez siebie zjawisko. Niemniej wyeliminowanie z teorii społecznych ocen potocznych, jako przedmiotu badań, uczyniłoby obraz opisywanego społeczeństwa sztucznym i nieprawdziwym. Stoimy bowiem na stanowisku, że oceny są integralną częścią zjawisk społecznych, że stanowią istotę życia społecznego, że są w życiu społecznym tym, czym mąka w chlebie i drzewa w lesie. Dlatego nasza hipoteza wprowadza wartości, jako głównego bohatera historii ludzkiej, jako czynnik dynamizujący procesy społeczne i klucz do zrozumienia mechanizmu tych procesów.
Zmienność i zależność wartości, w różnych społeczeństwach i w różnych okresach historycznych, jest w świetle współczesnych badań, faktem zupełnie oczywistym. Przyczyną zastrzeżeń wysuwanych przeciwko relatywizmowi bywa m.in. obawa, że posługiwanie się założeniami relatywizmu i historyzmu w sposobie traktowania wartości, może podważyć poczucie obowiązywalności wartości aktualnie cenionych. Niepokój ten jest jednak uzasadniony tylko w tych wypadkach, kiedy rzeczywiście takie wnioski normatywne wyciąga się z założeń relatywizmu i lansuje wartości niesharmonizowane z pozostałymi elementami sytuacji społeczno-aksjologicznej. Tego rodzaju zabiegi, których skutki istotnie często bywają destruktywne, wywołują sprzeciw, wyrażający się m.in. w zakwestionowaniu relatywizmu aksjologicznego. Są to jednak dwie różne sprawy. Jeżeli bowiem wartości kształtują się w dążeniu do społecznie akceptowanych celów, w procesach dążeń społecznie zorganizowanych to są niewątpliwie zjawiskiem społecznym i wobec tego każde ich pogwałcenie musi wywoływać nieuniknione reakcje społeczne. Relatywność zaś dotyczy tylko pochodzenia wartości i dlatego można mówić o bezsporności relatywizmu genetycznego, natomiast obowiązywalność wartości w określonej sytuacji społeczno-historycznej jest obowiązywalnością bezwzględną dla wszystkich ludzi w tej sytuacji pozostających. Nie może jednostka bezkarnie przekraczać norm, wynikających ze sposobu oceniania obowiązującego w jej środowisku, powołując się na systemy oceniania obowiązujące kiedy indziej lub gdzie indziej. Nawet tak ewidentne zmienne konwencje, jak konwencje mody, obowiązują w sposób bezwzględny w określonym czasie i miejscu i nie można ich pogwałcić bez narażania się na śmieszność, lekceważenie lub nawet oburzenie. Człowiek jest istotą uwięzioną w swoim czasie i nie może bezkarnie wykraczać poza swoją aksjologiczną sferę. Moze być szczęśliwy tylko na swoją miarę i na miarę swojego czasu i żyć godnie może tylko według autentycznych kryteriów moralnych swego "tu i teraz". W przypadku pogwałcenia obowiązujących aktualnie norm pojawiają się nieuchronne i nieuniknione psychospołeczne konsekwencje w postaci nienawiści, cierpienia czy pogardy. Cierpienie, nienawiść i pogarda są reakcjami psychospołecznymi pogwałcenia wartości integralnie uwikłanych w cały kompleks aksjologicznych zjawisk i odczuwań społecznych. Niewrażliwość winowajcy na cierpienia, na nienawiść i pogardę otoczenia, czyli cynizm, też nie uwalnia go od tego, aby stać się przedmiotem negatywnej oceny społecznej - odwrotnie, ocena jest wtedy jeszcze surowsza.
Podsumowując więc można powiedzieć, że wartości zależne od wielu, założonych uwarunkowań bytu społecznego i struktury osobowości członków tego społeczeństwa, są jednak niezależne od indywidualnego wyboru, dowolnej decyzji, czy jednostkowej opinii. Obawa zwolenników obiektywizmu o destrukcyjne konsekwencje założeń relatywizmu i historyzmu w sposobie traktowania wartości jest ponadto jeszcze o tyle nieuzasadnione, że właśnie historyczna zmienność wartości nadaje im wysokie kulturowe znaczenie. Ranga wartości i ich humnistyczny sens pochodzą stąd właśnie, że są one psychospołecznym wyrazem mechanizmu postępu, że są jak gdyby stopniami, po których się ten postęp dokonuje. Co więcej, w dynamicznej cywilizacji współczesnej zmienność wartości jest nie tylko faktem, ale postulatem postępu.
Ale nawet tak pojmowany relatywizm nie jest jedyną implikacją naszej hipotezy. Opierając się bowiem na jej treści, można również mówić o obiektywnie wyższej lub niższej wartości środków, stosowanych do urzeczywistnienia jakiegoś postulowanego stanu optymalnego, w sensie prakseologicznym, jako mniej lub bardziej skutecznych dla osiągnięcia tego stanu. Bo może się tak zdarzyć, że stosowane środki nie są tymi, które by w danej sytuacji były rzeczywiście, obiektywnie najbardziej skuteczne. Co więcej, można również w obiektywym sensie mówić o większej lub mniejszej wartości różnych wyobrażeń o postulowanych stanach optymalnych. Bo może się również zdarzyć, że jakaś osoba lub grupa nie uświadamia siobie postulowanego stanu, po wydobyciu się z sytuacji niedogodności lub braku, w postaci rzeczywiście optymalnej. Obiektywnie jednak taki stan istnieje, chociaż nikt go sobie nie uświadamia i nikt do niego nie dąży. Np. żona puszkinowskiego rybaka w bajce "O rybaku i rybce", stopniowo dochodziła do uświadomienia sobie tej najbardziej dla niej pożądanej formy wydobycia się z nędznego bytowania w lepiance na brzegu morza. Prosiła najpierw tylko o nową chatę, chociaz obiektywną sytuacją optymalną było dla niej już wtedy posiadanie pałacu królewskiego. I dopiero musiała być kolejno mieszczką i szlachcianką, ażeby potrafiła zapragnąć korony królewskiej. Dlatego uzupełnieniem poprzedniej relatywistycznej deklaracji jest stwierdzenie, które wynika z naszej hipotezy, iż wartości odczuwane, przeżywane, uświadomione i deklarowane nie wyczerpują jeszcze całego zakresu wartości.
W związku z tą hipotezą nasuwa się również problem stosunku świadomych motywów działania do ew. przyczyn obiektywnych, ale nieuświadomionych, a wyznaczających w zawoalowanej postaci chęć podjęcia takiego właśnie kierunku działania. Ten sam problem odnosi się do treści postulowanych stanów optymalnych - czy są one prostym wyrazem chęci zaradzenia niedogodnościom i brakom, czy też objawem racjonalizacji, ukształtowanym przez splecione ze sobą treści świadomości i podświadomości. Sądzę jednak, że analiza tego problemu mogłaby stać się przedmiotem oddzielnych badań, natomiast w naszej pracy zatrzymamy się przy objawach, jakimi są w tym wypadku postulowane stany optymalne, nie wnikając w złożony może niekiedy, splot warunkujących je procesów psychicznych.
e) Następną sprawą, którą trzeba omówić w związku z naszą hipotezą, jest rola wiedzy w procesie realizowania postulowanych stanów optymalnych. Panuje przekonanie, że "wiedza jest głównym źródłem postępu". Jest to przekonanie zgodne z jeszcze jedną implikacją naszej hipotezy.
Skuteczność działania w celu zrealizowania postulowanych stanów optymalnych zależy od posiadanej wiedzy, od trafnego pojmowania istniejących zależności między zjawiskami warunkującymi te realizacje, ta wiedza bowiem wyznacza dobór odpowiednich środków. Gdy człowiek, w procesie dążenia do realizacji postulowanych stanów optymalnych trafia na środki skuteczne, proces przemian postępuje dalej, wg wymienionej wyżej prawidłowości. Może się jednak zdarzyć, że wiedza jego jest niedostateczna lub fałszywa, że popełnił błąd poznawczy, dostrzegając stosunek zależności między stosowanymi środkami a szansą zrealizowania postulowanych stanów optymalnych, podczas, gdy w rzeczywistości taki stosunek nie zachodzi. Gdy "plemie Indian uzależnia dobre zbiory od dokładnie dokonanego rytuału modłów kapłana" i gdy nastąpi spetryfikowanie tego obyczaju, to plemie takie może przez całe stulecia i tysiąclecia trwać na tym samym stopniu kultury, nie podlegając żadnym przemianom. Nieskuteczność bowiem zabiegów w celu zabezpieczenia się przed głodem, uniemożliwia sukces w tym zakresie, nie ma więc też warunków do przeorganizowania osobowości i do dalszego dokonywania się procesów społecznych. Brak rzetelnej wiedzy umożliwiającej sukces w dążeniu do postulowanych stanów optymalnych powoduje stabilizacje i zahamowanie procesow społecznych.
Występowanie we wszystkich, najbardziej ustabilizowanych i prymitywnych społeczeństwach obrzędów magicznych jest przejawem dążności do prowokowania sytuacji upragnionych : a więc pośrednim dowodem, że kształtowanie się postulowanych stanów optymalnych jest zjawiskiem właściwym gatunkowi ludzkiemu, występującym w społeczeństwach na różnym poziomie kultury. W tych społeczeństwach jednak, które utkwiły w ślepej uliczce, tzn. które wykonują zabiegi niecelowe i nieskuteczne dla urzeczywistnienia swych postulowanych stanów optymalnych, nie obserwuje się zmian ani rozwoju, ani postępu. Niemożność osiągnięcia sukcesu zamyka droge dla dokonwania się procesów społecznych w naszym rozumieniu, bo podejmwanie innych, ale równie nieskutecznych środków, dla osiągnięcia tego samego celu, nie jest w tym sensie objawem procesu społecznego. Środowiska w tym stanie zahamowania mogą sięgać po wzory do innych społeczeństw, które natrafiły na środki skuteczne i osiągnęły sukces. Tego rodzaju zapożyczania, zwane dyfuzją, mogą jednak mieć miejsce tylko w ograniczonym zakresie. Dyfuzji podlegają tylko te zjawiska, które zostały uznane za środki skuteczniejsze od dotychczas stosowanych dla osiągnięcia właściwych temu społeczeństwu postulowanych stanów optymalnych. Natomiast nie zostają przejęte środki najbardziej nawet skuteczne, ale dla zrealizowania celów obcych danej społeczności. Dyfuzji podlegają jednak nie tylko środki, ale i pewne konkretne cele, pewne postulowane stany optymalne. Znów jednak w ograniczonym tylko zakresie. Może się bowiem dokonać przejęcia takich tylko postulowanych stanów optymalnych, które są adekwatne w stosunku do dominującej struktury osobowości członków danej społeczności. "By nastąpiło przeżycie wartości w danej osobowości ludzkiej pod wpływem określonego dobra kulturalnego, musi istnieć powinowactwo pomiędzy strukturą osobowości i dobra będącego nosicielem wartości, w przeciwnym bowiem wypadku odczucie wartości nie nastapi."
Społeczeństwa świeżo usatysfakcjonowane sukcesem w jakiejś dziedzinie życia, a które jeszcze nie sprecyzowały sobie nowego, odpowiedniego dla swej sytuacji celu, mogą przejąc go od innego społeczeństwa, które przebywa tę samą drogę cywilizacyjną, ale wcześniej osiągnęło ten właśnie moment przemian. Może również zostać przejęty cel jako projekcja (tutaj nieczytelny dopisek) tej samej niedogodności lub braku, ale w bardziej optymalnej postaci, niż jego postać dotychczasowa. Nie może natomiast nastąpić dyfuzja celów zupełnie obcych strukturze psychicznej członków danej społeczności. Objawem tego rodzaju obcości przejętych celów i środków, w wypadku, gdy zostają silą narzucone (np. przez zdobywców lub kolonizatorów) są trudności ze zintegrowaniem norm i zaleceń z nich wynikających. Kończąc dygresje o dyfuzji, wracamy do omawiania roli wiedzy w procesach społecznych.
Trafne rozeznanie daje szansę skuteczności podejmowanemu działaniu. Dopóki nie znano roli hormonów w organizmie, zasady działania krwioobiegu, bakterii, i witamin, zabiegi lekarzy były mało skuteczne, chociaż ukierunkowane, tak, jak obecnie, ku temu samemu celowi, jakim jest ludzkie zdrowie. Zrozumieniu wartości trafnego rozeznania daje wyraz Obuchowski, wymieniając w swej klasyfikacji potrzeb, potrzebę orientacji obok potrzeb fizjologicznych i zaliczając je obie do klasy potrzeb samozachowawczych, obok potrzeby rozmnażania.
Dążenia wyzwalające się pod wpływem jakiegoś postulowanego stanu optymalnego, ale nie oparte na rzetelnej wiedzy o zjawiskach którymi w tym celu manipulują, prowadzą do działania, które jest serią nieskoordynowanych zachowań. Dla lepiej zorientowanego outsidera, mogą to być działania niedorzeczne lub wręcz zbrodnicze, jak np. niektóre obyczaje i obrzędy plemion prymitywnych. Jednak dla członków grupy, uznających ich skuteczność i przydatność dla pożądanych celów, są wartością, często o wysokiej randze i znaczeniu.
g) Nie został w tej pracy uwzględniony obiektywny podział na wartości ostateczne i instrumentalne. Stało się to swiadomie i celowo.
Wypowiadanie się o wartościach ostatecznych, w zawieszonej i niejasnej sytuacji istnienia człowieka, jest zawsze dowodem pewnej dowolności w sposobie interpretowania tej sytuacji. O podziale wartości na ostateczne i instrumentalne można mówić tylko w zakresie konkretnej, przemyślanej i świadomie stosowanej taktyki działania, zmierzającej do urzeczywistnienia z góry zamierzonego stanu lub sytuacji. W niniejszej natomiast pracy, w której chcemy poszukiwać najogólniejszych prawidłowości, rządzących mechanizmem kształtowania sie, oddziaływania i zamierania wartości, jako zjawisk żywiołowych, spontanicznych, w zasadzie irracjonalnych - wprowadzenie takiego sztywnego podziału mogłoby prowadzić do imputowania motywów ex post i przeceniania udziału świadomego rozeznania w postawach, charakteryzujących się bezrefleksyjnym, emocjonalnym zaangażowaniem w pewien sposób oceniania. W tej niejasnej i zawieszonej sytuacji ludzkiego działania, o tym, co jest postulowanym stanem optymalnym, a co warunkiem jego realizacji może decydować w każdym wypadku tylko stan świadomości dążącego lub dążących. W pewnym cyklu dążeń, którego ukoronowaniem ma być urzeczywistnienie tylko jednego z warunków realizacji przyszłego stanu optymalnego, w świadomości dążących, ten warunek sam staje się na jakiś okres pewnym postulowanym stanem optymalnym, a pierwotny stan optymalny może zostać na ten okres usunięty że stanu świadomości. Bywają również przesunięcia tego rodzaju, że coś, co było pierwotnie warunkiem staje się przedmiotem ostatecznych aspiracji, jak np. pieniądze dla skąpca.
Społeczne prawo petryfikacji sprawia niekiedy, że gdy dla osiągnięcia wartości x postuluje się cenność jakichs y-ów, zastygają one w swej postaci afirmowanej i zostają przekazane następnym pokoleniom, jako obowiązujące wartości x. Tego typu wartości zinternacjonalizowane jako imperatywy kategoryczne stają się nierozwiązalnym problemem dla późniejszych badań, zwłaszcza wtedy, gdy historia tego społeczeństwa nie została napisana, a jedyny ślad gubi się wtedy, gdy pierwotna wartość y nie była nawet skutecznym środkiem dla osiągnięcia pierwotnej wartości x i nie można się już nawet domyślić przyczyn tej cenności. Są to tzw. "tabu". Tabu jako zakaz, który przetrwał dzięki obyczajowi i tradycji wtedy, gdy zapomnianio już czemu miał służyć.
Ale takie sytuacje bywają nie tylko w społeczeństwach bez spisanej historii. We współczesnej kulturze europejskiej istnieją też wartości tego typu, mające tak długą tradycję i tylu swoich bohaterów, że poza tym wszystkim trudno jest dostrzec brak ich aksjologicznego uzasadnienia w sytuacji świata współczesnego. Dopiero skutki kultywowania tych wartości, powodujące zahamowanie procesów społecznych lub też regresywne przeorganizowanie osobowości ludzkich, pozwalają się domyślać, że wartości te są nieaktulane i anachroniczne.
h) A oto następna implikacja zawarta w hipotezie. W procesach społecznych, wyzwolonych pod wpływem dążenia do do realizacji postulowanych stanów optymalnych, zasady działania kształtują się według następującego schematu : Jeżeli ma być X, to trzeba Y.
Przy czym x to każdorazowo postulowany stan optymalny, a y1, y2, y3, itd to z jednej strony przymusy, jakie trzeba sobie narzucić, a z drugiej strony rzeczy i zachowania, z których zrezygnowanie lub których ograniczenie jest w przekonaniu dążących niezbędnym warunkiem osiągnięcia x-a. "Przewidywanie, które sprawia, że robimy coś, co nam sprawia przykrość, aby w przyszłości osiągnąć w ten sposób rzeczy przyjemne - jest jedną z najistotniejszych oznak rozwoju umysłowego". Ta rezygnacja lub ograniczenie się przykrą dla dążącego koniecznością, ponieważ rzeczy i zachowania y mają również walor czynności, ale w procesie dążenia do innych celów, jako postulowane cechy optymalne x, lub niezbędne warunki ich osiągnięcia y. Nie we wszystkich wypadkach wybór między tymi wartościami jest prosty i bezkonfliktowy, zwłaszcza, że poczucie oczywistej słuszności pewnych aktów wyboru nie oznacza wcale, że dokonało się wyboru rzeczywiście obiektywnie najbardziej słusznego. Ryzyko, trudność oraz doniosłość wyboru i decyzji polega na tym, aby nie uznać konieczności ograniczenia lub rezygnacji z wartości y, która jest jednocześnie niezbędnym warunkiem realizacji jakiegoś stanu postulowanego x w innym zakresie życia i ma rangę aksjologicznie równie wysoką, jak ten x, dla którego osiągnięcia chce się ją ograniczyć. Schemat jeśli ma być x, to trzeba y wskazuje na to, że żadnej wartości x nie osiąga się zupełnie darmo, ale zawsze trzeba wtedy poświęcić jakieś wartości inne. Słuszny i oświecony wybór musi więc unikać decyzji o ograniczeniu takich wartości, które mają doniosłe znaczenie dla zachowania prawidłowości procesów społecznych i harmonii w sferze doznań psychicznych.
i) Pewną konsekwencją tej roli wartości, jaką przypisuje im hipoteza, będzie podział wartości, ale nie merytoryczny ani formalny, lecz funkcjonalny. Będzie to mianowicie podział na wartości prospektywne, retrospektywne i kumulatywne.
W dotychczas powstałych podziałach merytorycznych i formalnych tę samą kwalifikacje wartościowości nadawano rzeczom posiadanym lub sytuacjom urzeczywistnionym, jak i tym do których posiadania lub urzeczywistnienia dopiero się dąży. A przecież łatwo zaobserwować, że zupełnie odmienne są postawy oceniające zajmowane w stosunku do wartości postulowanych niż do urzeczywistnionych i przejawiają się w postaci odmiennych zachowań i reakcji. Napięcia uczuciowe, charakterystyczne dla odczuwania pewnych wartości uwarunkowanych wyobrażeniem postulowanego stanu optymalnego stanowią określone typy przeżywania i dlatego wartości charakteryzujące się tym napięciem uczuciowym dążeniowo-pragnieniowym nazwiemy wartościami prospektywnymi. Natomiast wartości posiadane, osiągnięte, zrealizowane nazwiemy wartościami retrospektywnymi. Np. inne jest odczucie wartości, odnoszące się do niepodległości wlasnego kraju, wtedy, gdy kraj jest w niewoli a niepodległość jego jest postulowanym stanem optymalnym, a inne wtedy, gdy kraj nie tylko jest niepodległy, ale ponadto nie zagraża mu utrata tej niepodległości. Stosunek członków grupy społecznej do owych wartości, które zostały zrealizowane, jako postulowany przez nich, lub ich przodków, stan optymalny, zyskuje też odmienną treść psychiczną, napięcia uczuciowe dążeniowo-pragnieniowe zmieniają się w pietyzm dla spraw i ludzi, którzy przyczynili się do jego realizacji i do usunięcia niedogodności lub braku. Pietyzm ten również z czasem przemija i przestaje wywoływać te napięcia uczuciowe, które decydują o wartościowości - przemija tym szybciej i bardziej bez śladu im mniejsza jest możliwość zagrożenia nawrotem stanu minionego. Bowiem wartości w pełni zrealizowane przestają być wartościami w używanym przez nas dotychczas znaczeniu, stają się przedmiotem pietyzmu, jako wartości a po upływie czasu wchodzą w zakres normalnych, wartościowo neutralnych elementów otaczającej rzeczywistości. O wartościowości bowiem decyduje poczucie braku lub zagrożenie utratą - obfitość rzeczy najbardziej nawet potrzebnych i niezbędnych odbiera im walor cenności. Dlatego też tak wysoką rangę aksjologiczną uzyskują zjawiska rzadkiej, sporadycznej realizacji postulowanych stanów optymalnych, na tle stałego braku i niedosytu w tym zakresie. Tego rodzaju walor cenności przysługuje np. ludziom mądrym i dobrym oraz dziełom sztuki.
Tym samym rodzajem pietyzmu otacza się wartości, nie w pełni, ale tylko częściowo zrealizowane, wartości kształtowane aktualnie istniejącym wyobrażeniem postulowanego stanu optymalnego. Takim np. pietyzmem otaczali spiskowcy przygotowujący powstanie styczniowe, uczestników i bohaterów powstania listopadowego, reprezentujących te same wartości, wyznaczone istnieniem postulowanego stanu optymalnego, jakim była wtedy dla jednych i drugich niepodległość Polski. Ale dla pokolenia urodzonego po I wojnie światowej, napięcia uczuciowe, związane że sprawą niepodległości, przeobraziły się w pietyzm, zyskały charakter wyuczony i kurtuazyjny, a niepodległość stała się normalnym stanem, wartościowo naturalnym aspektem politycznego istnienia kraju. Dopiero druga wojna światowa wyzwoliła nowe wyobrażenie o odzyskaniu niepodległości, ukształtowała nowych bohaterów, których jako postaci historyczne, kurtuazyjnym pietyzmem darzy pokolenie wychowane po roku 45.
Są to wartości uwarunkowane istnieniem postulowanego stanu optymalnego, który jest już w pewnym stopniu, choć nie całkiem zealizowany. Istnieje więc wtedy tradycja, otoczonych pietyzmem osiągnięć oraz perspektyw dalszego postępu, ku któremu kierują się napięcia dążeniowo-pragnieniowe. Tę grupę wartości proponuje nazwać wartościami kumulatywnymi. Należałyby do niej wartości uwarunkowane postulowanymi stanami optymalnymi, towarzyszącymi ludzkim dziejom poprzez cały dotychczasowy bieg historii, ponieważ wyzwoliły je braki i niedogodności niemożliwe do usunięcia w żadnym okresie dotychczasowych dziejów.
Do tej grupy wartości kumulatywnych nalezą na pewno wartości moralne i poznawcze. Wartości moralne realizują się w ten sposób, że moralne postulaty stają się moralnymi aksjomatami, a poznawcze w ten sposób, że rozwiązane problemy dotyczące rożnych elementów rzeczywistości, stają się faktami naukowymi, i w tej postaci (aksjomatów moralnych i faktów naukowych) przechodzą do zakresu wartości retrospektywnych. W zakresie wartości kumulatywnych postęp może jednak dokonać się tylko wtedy, gdy istnieje funkcjonalny system ich przekazywania (głównie w procesie wychowania i w literaturze) ; w przeciwnym razie proces kumulacji zostaje zahamowany, a młode pokolenie zaczyna kumulacje w tym zakresie od najbardziej prymitywnych form istnienia społecznego i indywidualnego.
Do grupy wartości kumulatywnych zaliczymy również wartości ekonomiczne, które zresztą przez cały dotychczasowy okres dziejów ludzkich odgrywały dominującą rolę. Wartościami ekonomicznymi nazwiemy tutaj te wartości, które zostały uwarunkowane wyobrażeniem takiego stanu optymalnego, jakim byłoby pełne i dostępne zaspakajanie potrzeb związanych z zachowaniem biologicznego istnienia człowieka. Te wyobrażenia o stanie optymalnym i wszystkie wartości nimi uwarunkowane, zostają wyzwolone przez niedogodności i braki, takie jak głód, choroby, wszelkie zagrożenia fizyczne, nierówny podział dóbr i zmuszają do koncentrowania uwagi wokół spraw postępu gospodarczego, bezpieczeństwa czy sprawiedliwości społecznej.
Na zakończenie, obok wartości prospektywnych, retrospektywnych i kumulatywnych, należy wymienić jeszcze jedną grupę. W procesie dążenia, składającego się z wielu kolejnych etapów, realizacja już kilku pierwszych z nich, może nieoczekiwanie spowodować takie przeorganizowanie struktury osobowości, że dotychczasowy stan optymalny, postulowany, jako ostateczny cel dążeń, przestaje być celem adekwatnym, przekonywującym i następuje wtedy zmiana aspiracji, zmiana kierunku dążeń. Te wartości zaniechane można nazwać wartościami niedokonanymi lub historycznymi.
j) Przez cały dotychczasaowy znany nam bieg historii ludzkości, oczywisty i przekonywujący sens nadawały życiu jednostek i zbiorowości wysilki, zmierzające ostatecznie do tego, aby trwać, pokonywać głód, choroby, wroga-przyrodę i wroga-innego człowieka. I to dążenie nie wymagało żadnych teoretycznych uzasadnień, było oparte na poczuciu biologicznej oczywistości.
Niedostatki i zagrożenia związane z najbardziej podstawową sferą życia człowieka, a mianowicie ze sferą warunków jego biologicznego przetrwania i ciągłą, napiętą walką o prawo do trwania, o szanse przeżycia, o zabezpieczenie przed zagładą sprawiły, że wartości ukształtowane i zakorzenione w tradycji kulturalnej zostaly uwarunkowane wyobrażeniami o stanach optymalnych biologicznego przetrwania największej liczby członków solidarnej zbiorowości, przetrwania w stanie obfitości, nasycenia i bezpieczeństwa. Większość podstawowych wartości takich jak uczciwość, miłosierdzie, wspaniałomyślność, waleczność - to wartości ukształtowane przez pozytywne reakcje na zjawiska i zachowania przybliżające do realizacji stanu nasycenia i sprawiedliwego - proporcjonalnego do aktualnych pojęć o sprawiedliwości - podziału środków służących bezpieczeństwu i przetrwaniu. Pozytywne reakcje na rzadkie, sporadyczne zjawiska manifestowania tych wartości, powściągania egoizmu, zachłanności i okrucieństwa oraz świadczenia przez lepiej wyposażonych i zabezpieczonych na rzecz wyposażonych a bardziej zagrożonych - wyznaczają poczucie cenności tych zachowań.
Wartości ekonomiczne, które przez cały dotychczasowy okres dziejów były wartościami kumulatywnymi, mogą się stać niedługo wartościami retrospektywnymi, zrealizowanymi, a dobrobyt i bezpieczeństwo - neutralnym wartościowo, normalnym aspektem ludzkiej rzeczywistości. Trwanie bezpieczne, niezagrożone, obali dotychczasowy system wartości, oraz dotychczasowe kryteria oceniania człowieka i jego zachowań. Wartości ekonomiczne zbliżając się do swego zmierzchu w roli wartości prospektywnych, przestają być wystarczającym czynnikiem kształtowania najgłębszych celów i aspiracji ludzkich.
Przy tym stopniu zaawansowania procesu dążenia do postulowanych stanów optymalnych w zakresie potrzeb ekonomicznych, jaki istnieje w interesującej nas sferze świata współczesnego, zostają w ten proces włączone postulaty dotyczące "poziomu". Dąży się więc już nie tylko do zaspokojenia głodu i ochrony przed zagrożeniem fizycznym, ale do pewnego postulowanego poziomu wygody, estetyki mieszkań i ubrania, poziomu zdrowotności i smaku spożywanych potraw, poziomu warunków higieniczno-zdrowotnych, oraz możliwości dostosowywania się do kanonów mody w sposobie ubierania. Człowiekowi w tej sferze świata współczesnego nie grozi głód, lecz skromne menu, nie chłód lecz niemodne ubranie - nie zagrożenie fizyczne, tylko obniżanie pozycji społecznej lub dochodów.
Natomiast te wartości, które przez tysiąclecia kształtowały postawy i reakcje ludzkie, tzn. wartości uwarunkowane istnieniem postulowanych stanów optymalnych zaspokojenia głodu i bezpieczeństwa fizycznego, przechodzą do zakresu wartości rektospektywnych, wraz z całym zasobem środków, służących do ich realizacji. Ten proces, który dokonuje się na naszych oczach bywa kwalifikowany jako kryzys wartości. Zgodnie z naszą hipotezą jest on natomiast objawem zbliżania się do pewnego cywilizacyjnego progu. Szansą przekroczenia tego progu jest przeorganizowanie struktury osobowości homo ekonomicus'a i narodziny homo sapiens.
Osiąganie owego "poziomu", jako dominującego we współczesnym świecie postulowanego stanu optymalnego, jest objawem szczątkowym, stawistycznym odruchem homo ekonomicus, tkwiącego w tysiąc lat liczącej tradycji, traktowanie wartości ekonomicznych, jako nadrzędnych. Tradycji, galwanizowanej zresztą skutecznie przez współczesne instytucje, reklamę i kulturę masową. Ostateczny moment przejścia wartości ekonomicznych do zakresu wartości retrospektywnych opóźnia brak ukształtowanego, a dominującego, postulowanego stanu optymalnego w innej niż biologiczno-ekonomiczna sferze życia ludzkiego.
Dlatego osiąganie poziomu nasycenia w zakresie wartości ekonomicznych jest obecnie nie tylko wyznacznikiem kształtowania się aspiracji, ale również kryterium oceny ludzi. W miarę jednak przedłużającego się trwania tej fazy cywilizacyjnej, utrzymujące się kryteria oceniania ze względu na poziom posiadania, prowadzą już do absurdu, zyskują charakter groteskowy, tragiczny lub drapieżno-prymitywny. Wyłania się wtedy konieczność jakościowej zmiany aspiracji i kryteriów oceniania osiągnięć ludzkich, umożliwiających, w sensie obiektywnym, dalszy postęp kulturalny, a w sensie subiektywnym, odnalezienie żywych źródeł poczucia sensu i wartości życia.
Istnieje pewien, od dawna rozpatrywany, choć ostatnio zarzucony, problem folozoficzno-etyczny, mianowicie problem natury ludzkiej. Rousseau twierdzi, że człowiek jest z natury dobry i szlachetny, a tylko cywilizacja upadla go i unieszczęśliwia. Hobbes odwrotnie, sądził, że właśnie tylko cywilizacja jest zdolna chociaż częściowo ujarzmić to okrutne i drapieżne zwierze, jakim jest człowiek "z natury". Problem ten zostal we współczesnej nauce zarzucony dlatego, że trudno jest znaleźć granice między tym, co jest wynikiem oddziaływania środowiska, a tym, co człowieka charakteryzuje zawsze i wszędzie. Ponadto można zakwestionować słuszność statystycznego rozpatrywania właściwości człowieka uznając za jedynie słuszne ujmowanie jego osobowości w dynamicznym procesie stawania się.
Próbując uaktualnić problemy natury ludzkiej, możnaby je ując jako dwie przeciwstawne koncepcje. W pierwszej z nich postęp i rozwój byłyby rozumiane jako fromm'owskie odchodzenie od natury i przezwyciężanie jej. W drugiej, postęp i rozwój polegałyby właśnie na stopniowym realizowaniu się natury ludzkiej, dochodzeniu do ukształtowania istoty ludzkiej, która by w coraz większym stopniu spełniała warunki swego człowieczeństwa.
W pierwszym znaczeniu uznalibyśmy za "naturę" to, co w człowieku pierwotne, prymitywne, oparte na prostych odruchach instynktownych, wyjałowione z refleksji, pozbawione samowiedzy i umiejętności antycypacji, żywiołowe a nie przeanalizowane od strony wartości i celów. Tak rozumiana natura ludzka przeciwstawia się kulturze jako umiejętności tłumienia prymitywnych impulsów, i w jej kolejnych etapach przeobrażeń można doszukać się jakiejś stałej tendencji postępu, nie tylko w zakresie techniki, ale i w zakresie humanizacji i racjonalizacji. W takim ujęciu, tym, co dopinguje do przechodzenia od etapu do etapu na drodze postępu, są uwarunkowania wynikające z osiągnięć etapów poprzednich, powodujące każdy następny etap przeobrażeń. Byłby to proces tworzący łańcuch dziejów złożony z wiążących się ze sobą ogniw poszczególnych etapów ludzkiej kultury i krok po kroku zmierzający ku jakiejś zdeterminowanej fazie przyszłości, której nie sposób jednak dokładnie określić i do końca przewidzieć. Nie można nawet przewidzieć, czy kresem będzie tu nieoczekiwany, olśniewający triumf, czy też ostateczna klęska samounicestwienia.
Druga koncepcja ludzkiej natury zakłada, że jest nią jakieś optimum o określonych z góry właściwościach, tak jak kształt ludzkiego ciała jest przewidzianym optimum dla kolejnych stadiów rozwoju ludzkiego embrionu. Wobec tego, człowiek jako istota psychofizyczna, przez cały dotychczasowy okres swych dziejów byłby obrazem kolejnych stadiów stawania się, wiodącego go do stanu pełnego zrealizowania swej natury. Oba jednak te pojęcia natury ludzkiej stawiają człowieka wobec tego samego niepokojącego pytania : ku czemu wlecze nas dynamizm dziejów ? Jaki będzie dalszy los człowieka, jaki los jego godności i szczęścia i jaki kierunek rozwoju ku nieznanej przyszłości ?
Dla naszych rozważań istotne jest zagadnienie jeszcze inne. Czy natura człowieka jest jednoznacznie biologiczno-ekonomiczna, czy postawy charakterystyczne dla homo ekonomicus wyznaczają niezmienny kształt ludzkiej osobowości i stanowią nieprzekraczalną granicę ludzkich aspiracji i osiągnięć ? Czy człowiek nasycony i bezpieczny potrafi wyjść poza cele biologiczno-ekonomiczne ? Czy będzie gromadził i niszczył to, co zgromadzili inni i bez końca dążył do tego, aby odzyskać co stracił i mieć znów i coraz więcej ? Czy też może natura ludzka jest bardziej plastyczna i bogata niż miała możność ujawnić się do tej pory w historii ? Czy istnieje może szansa takiego przeorganizowania się osobowości, które by ujawniło nowe możliwości człowieka i ukazało go jako istotę rzeczywiście godną nazwy homo sapiens.
Doświadczenia historii zdawałoby się nie wskazują na możliwość przeorganizowania struktury osobowości ludzkiej w takim stopniu, aby motywy homo ekonomicus przestały być dominującym ukierunkowaniem historii człowieka. "Gdy Arabowie, przyzwyczajeni do oszczędnego życia, osiągnęli w pewnym okresie bogactwa Imperium Wschodnio-Rzymskiego, mieszkali w pałacach w niebywałym luksusie, to jednak nie stali się bezczynni. Głód nie był już motywem działania, ale inne dążenia wyzwalały ich aktywność : zachłanność, rywalizacja, próżność i miłość władzy".
Analizując te motywy, pisze Russel dalej : "zachłanność jest potężnym motywem działania, bo jest jednym z motywów niedopełnialnych. Jakkolwiek się dużo zdobywa, chce się zawsze mieć więcej ; nasycenie jest nigdy nie spełnionym marzeniem. Zachłanność jest głównym źródłem systemu kapitalistycznego, ale nie najpotężniejszym z posrod tych, które przetrwały po ustaniu groźby głodu. Potężniejszym bowiem motywem jest rywalizacja. W historii mahometańskiej dynastie stale opadały, bo synowie różnych żon sułtanów nie mogli się pogodzić i wojny stale niszczyły to, co już zostało osiągnięte. To samo dzieje się we współczesnej Europie".
"A z próżnością" - pisze dalej Russel - "jest ten kłopot, że rośnie w miarę jej zaspakajania. Im więcej o kims się mówi, tym więcej chce, aby mówili. Ale chęć władzy jest najpotężniejszym że wszystkich tych motywów. Próżność i chęć władzy sa nienasycone i potęgują się w miare ich zaspakajania.".
Rywalizacja jest zresztą dążeniem równie niemożliwym do zaspokojenia, jak zachłanność, próżność i władza. Dążenie do postulanych stanów optymalnych, których trescia jest "mieć najwięcej rzeczy, najwięcej sławy, najwięcej władzy" skazują człowieka na nieuchronną klęskę, bo zawsze znajdzie się inny, który jednak czegoś będzie miał więcej. Nieosiągalność tych celów czyni je bezpłodnymi w sensie kulturalnym i humanistycznym : nie doprowadzą nigdy do usatysfakcjonowania sukcesem, a więc i do przeorganizowania struktury osobowości i do dalszego postępu. Ukierunkowanie aspiracji ku temu "kim być" jest w tej sytuacji wyznaczone koniecznością uwolnienia się od tej niedogodności, jaką jest współczesny, prymitywny w swej zachłanności homo economicus. Na tle nowoczesnych przeobrażeń swej obiektywnej rzeczywistości staje się on istotą coraz bardziej anachroniczną i tragiczną. W ten sposób sam staje się przeszkodą w dalszej kontynuacji procesów społecznych zgodnie z ich prawidłowością.
W stosunku jednak do władców Imperium Wschodnio-Rzymskiego człowiek współczesny jest w sytuacji znaczenie korzystniejszej. Ma mianowicie ogromne osiągnięcia w zakresie wartości kumulatywnych - poznawczych i moralnych. Wartości poznawcze dają mu szansę osiągnięcia samowiedzy psychicznej i socjologicznej, umożliwiającej świadome kierowanie swymi żywiołowymi impulsami i opanowanie żywiołowości zjawisk społecznych. Osiągnięty poziom wartości moralnych jest głownie zdobyczą okresu dominowania kultury katolickiej, w której ukierunkowanie aspiracji ku temu "kim być" tak znaczną odegrało rolę w kulturze europejskiej. Zdeprecjonowane w tym okresie motywy zachłanności, zawiści, próżności i przemocy występują już obecnie tylko w postaci zamaskowanej, straciły rangę cnot, jaką posiadały w tamtym okresie. Ta znaczna różnica sytuacji podnosi szanse zmiany kierunku aspiracji w świecie współczesnym i szanse przekroczenia owego progu cywilizacyjnego, która jest warunkiem dalszego postepu.
Przyjmując jednak teoretycznie możliwość nieprzekraczalności biologiczno-ekonomicznej natury człowieka, można przewidywać, że zakończony sukcesem wysiłek realizowania postulowanych stanów optymalnych w zakresie wartości ekonomicznych, wysuszy źródła ludzkiej aspiracji, co doprowadziłoby do bezruchu, zagubienia, rozpaczy lub obłędu. Psychologiczną formą ucieczki przed zagubieniem i rozpaczą może być w tej sytuacji tylko wtórne uprymitywnienie, regresywne przeorganizowanie struktury osobowości, zdziczenie, dające szanse wyżycia się w biologiczno-prymitywnych sposobach zachowań, dążeń i sukcesów oraz stłumienia możliwości rozpaczliwej refleksji, jako konsekwencji stanu nasycenia i bezpieczeństwa istoty rozumnej i inteligentnej, uwolnionej od konieczności zdobywania i obrony.
Wychodząc jednak z założeń zawartych w naszej hipotezie, uznajemy nieskończoną plastyczność natury ludzkiej i jej zdolność do dalszego rozwoju i osiągania poziomu życia i myślenia, o jakim nie śniło się naszym przodkom i o jakim my sami nie mamy jeszcze wyobrażenia. Drogą ku tej przyszłości jest żmudny wysiłek wiodący do nowych celów poprzez ukształtowanie nowego człowieka, który umiałby je sobie stawiać.
Ogromny postęp naukowy, techniczny i gospodarczy ostatnich kilkudziesięciu lat przyczynił się do realizacji wielu postulowanych stanów optymalnych i do usatysfakcjonowania człowieka współczesnego w wielu zakresach życia. Przemysł, technika, automatyzacja sprawiły, że nawet marzenia ludzkie znajdujące wyraz w baśniach - urzeczywistniły się. Jeżeli sluszna jest nasza hipoteza o związku zachodzącym między usatysfakcjonowaniem a przeorganizowaniem struktury osobowości, to u człowieka współczesnego, a zwłaszcza u młodego, powojennego pokolenia, musiały dokonać się ogromne zmiany w strukturze osobowości. Zmiany te jednak i nowe potrzeby człowieka epoki automatów nie mają szansy ujawnienia się w klimacie współczesnej obyczajowości i wobec nacisków istniejacych instytucji, ukształtowanych przecież jeszcze pod wpływem dominowania wartości ekonomicznych, w roli wartości prospektywnych. Ta sytuacja powoduje stan niezadowolenia i niedosytu, nie na tyle jednak uświadomionego i skonkretyzowanego, aby można było mówić już o postulowanych stanach optymalnych nowej epoki kulturalnej i cywilizacyjnej. Ten brak sharmonizowania struktury osobowości z założeniami istniejących instytucji i całą produkcyjno-konsumpcyjną atmosferą dominujacą w kulturze i obyczajowości świata współczesnego, manifestuje się w różnych sferach życia, w literaturze, administracji, polityce, pedagogice w postaci konfliktów i antynomii.
Stan aktualny współczesnej kultury jest stanem formowania obiektywnych przesłanek dla ukształtowania się i jasnego sprecyzowania nowych wyobrażeń o postulowanych stanach optymalnych. (tutaj dwa nieczytelne słowa) współczesność wartości, będących w stadium jakiegoś nieokreślonego chaosu, mgławicy, jest swego rodzaju (tutaj dwa nieczytelne słowa) przyszłości, urzeczywistnianej w dążeniu do zrealizowania takich wyobrażeń o stanach optymalnych, jakie się z tej aksjologicznej "mgławicy" wyłonią. Byłyby to wartości autentyczne tzn. historycznie adekwatne, bo umożliwiające dokonywanie się dalszego procesu społecznego zgodnie z prawidłowością działania jego mechanizmu. Przesłankami ukształtowania się tych wyobrażeń są :
- 1. stan doznawania poczucia braku lub niedogodności,
- 2. umiejętność zlokalizowania rzeczywistych przyczyn tego braku i niedogodności,
- 3. przedstawienie sobie sytuacji upgragnionej, czyli postulowanego stanu optymalnego,
- 4. możność działania w celu zrealizowania tego stanu.
Jak wygląda ta szansa w sytuacji człowieka współczesnego ?
Cechy charakterystyczne tej sytuacji to :
1. zbliżający się zmierzch dominowania wartości ekonomicznych, związany z tak wysokim stopniem zaawansowania w procesie dążenia do realizacji postulowanych stanów optymalnych w tym zakresie, jaki uniemożliwia wyzwalanie się postaw dążeniowo-pragnienowych, charakterystycznych dla wartości prospektywnych. "Przyznam chyba bez niedyskrecji" - pisze J.Strzelecki - "że jeden z nich (amerykanskich działaczy związkowych) zapytany przeze mnie, dlaczego rozstał się z dawną pracą, oświadczył mi z rezygnacją w głosie, że nie może wykrzesać z siebie dość entuzjazmu dla hasła drugiej lodówki pod strzechą".
2. właściwości moralne i umysłowe przeciętnego współczesnego człowieka nie pozwalają oczekiwać, że wyzwoli się w nim poczucie braku lub niedogodności w jakimś zakresie pozaekonomicznym o tak dużej sile napięcia, żeby mogła inspirować nowe wartości prospektywne.
Potrzeba dążenia do celów z pozaekonomicznego zakresu zjawisk, mogłaby wyzwolić się w psychice przeorganizowanej, nietypowej dla człowieka współczesnego, dążącej (tutaj nieczytelne słowa) na wyższym poziomie intelektualnym i moralnym, zaspakajaniem (tutaj dwa nieczytelne słowa)-szego, a koniecznego w tej sytuacji, etapu przeobrażeń kulturalno-obyczajowych, to perspektywa obniżenia aksjologicznej rangi aspiracji ku temu "co mieć", a wyeksponowanie się aspiracji do tego "kim być".
Dla mentalności człowieka współczesnego postawy skierowane ku temu aby "stawać się" są obce, niezrozumiałe, jego osobowość rzeźbiła tradycja wzorów zachowań zmierzających do tego, aby "mieć". Nowy postulowany stan optymalny dotyczący tego "kim być", mógłby ukształtować się pod wpływem niedosytu własnych walorów umysłowych i moralnych, niezadowolenia z tego, jakim się jest, z dostrzegania rażącej rozbieżności między doskonałością i sprawnością techniczną świata, w którym się żyje, a jałowością własnego mózgu, pustką serca i płaskim konformizmem aspiracji i upodobań, bierną, nietwórczą postawą życiową, spowodowaną bezwolnym i bezkrytycznym uwikłaniem w porządek biologiczny i społeczny.
Proces, wyzwolony takim poczuciem braku i niedogodności, powienien doprowadzić do poszukiwania przyczyn tego braku i do ukształtowania się wyobrażenia o stanie optymalnym, jakim w tym wypadku byłby wzor osobowy "człowieka" współczesnego. Ujawnione, w procesie dążenia do tego wzoru, nowe cechy, przeogranizowanej struktury osobowości ludzkiej, umożliwiłyby w następstwie stawianie sobie takich celów, czyli kształtowanie takich wyobrażeń o stanach optymalnych, do jakich nie dorósł człowiek w aktualnej swej postaci. Cele te byłyby wtedy naturalną, autonomiczną funkcją jego osobowości, bo cele zawsze są funkcja tego, który je sobie stawia - jest to jedyna droga kształtowania się ludzkich celów.