Andersen
Wreszcie ręka płaczu ścisnęła nam twarze.
Teraz chcemy się uśmiechać, chcemy
być chytrzy — przepadło. Strzyżemy oczami
po łysym ogrodzie i cudze zabawki warczą
pokazując zęby.
— Księżniczko, wyprowadź mnie.
— Świniopasie, obetrzyj mi twarz
swoją koronkową chustką.
Idźmy, jakby nigdy nic.