Plac Grunwaldzki

Być może nasze wysiłki są wciąż jeszcze
niczym.
To właśnie powtarza jego melancholijny
wzrok w godzinie emerytów
i gospodyń domowych.
Czasem kładzie się między nami
na wersalce i popycha swoje samochody
przedrzeźniając ich głosy jak dziecko.
Jak dziecko. Dajesz mu imię,
a ono rośnie niezależnie od tego,
prostuje się, nagle zawraca,
idzie wprost ku nam. Patrzy
tak, że opadają nam ręce.