Zofia Badura: Do nieprzyjaciela
Do nieprzyjaciela Wiem, co pan chce powiedzieć. Tu się kończą kobiety i mężczyźni, ten wieczny balet. To, co pan robi, nie jest wyrafinowaną formą adoracji…
Zofia Badura: Dzisiaj na dobranoc
Dzisiaj na dobranoc Dzisiaj na dobranoc opowiadamy dzieciom o dobrej woli. Zaklinamy się, że to jest właśnie źródło żywej wody, do którego chodzą i chodzą sy…
Zofia Badura: Góra Św. Anny
Góra Św. Anny To, za czym naprawdę przepadam: mgiełka osiadająca na chłodnym szkle kufla, podróż ogrzanym pociągiem w Święto Zmarłych. I ten widok przy dobrej…
Zofia Badura: Interwencje
Interwencje Wchodzę do szatni, zamiast płaszcza kładę przed szatniarką jeszcze ciepłe wspomnienie z Nowej Rudy, miasta rdzawych noży stylizowanych na jesien…
Zofia Badura: Jest wiosna
Jest wiosna Jest wiosna, ale kaloryfery jeszcze ciepłe, otwórz szeroko okno. Spełzną kolory, ciało podbiegło rdzą, rdzą i przyczajonymi wodami. Irena przynos…
Zofia Badura: Kościół Św. Marcina
Kościół Św. Marcina O zmierzchu kościół broczy kwiatem lilii, kogo ostrzega ten blask? Bolą mnie oczy, nigdy nie umiem się zgodzić na prawdziwą biel. Wysuwają s…
Zofia Badura: Łatwo mnie dotknąć
Łatwo mnie dotknąć Łatwo mnie dotknąć dlatego tak cicho i mocno boję się portierów i ekspedientek. W. parska śmiechem, kiedy patrzy na mnie. Tak, to na pewno …
Zofia Badura: Leżę tak od stu lat
Leżę tak od stu lat z jego listem na brzuchu. W liście jest cala prawda, nie mogę wstać. Tak, jestem przytomna na tyle, że nogi w zaśnieżonych butach (ach, t…
Zofia Badura: List z N.
List z N. Tak, przyjaciółko, to miasto jest moim niebezpieczeństwem. I jest niedziela w N. Młodzieżowa orkiestra gra słynny przebój: szczęście jest w nas, szc…
Zofia Badura: Los
Los Wyjeżdżam na godzinę z cudzym narzeczonym. Ale nie jestem pewna, czy to ja, czy bohaterka mojej powieści. Wyjeżdżam w chmurze szeptów przyja…
Zofia Badura: Mama mówi do mnie przez sen
Mama mówi do mnie przez sen Mama mówi do mnie przez sen jak przez telefon. W lokalnym dzienniku podali właśnie mój horoskop. Zresztą dawno wiedziała: to wył…
Zofia Badura: Maria Noel
Maria Noel No tak, ale pan nie wie, co to znaczy czekać na swojego stróża. Nie mówię bynajmniej o aniele, mówię o stróżu nocnym i jego uczuciach. Nie zna pan …
Zofia Badura: Mój narzeczony
Mój narzeczony Mój narzeczony to jest piękny chłopak. On mnie nie kocha, tylko mnie boli. Stoimy nad kanałem i wieczór w O. jest równie dobry jak gdzie …
Zofia Badura: Most
Most Więc porzucamy jutro domowe wybrzeża. W najlepszych butach wejdziemy na ten piękny most. A tam już zapalają się neony dla nas i stado mikrofonów czuwa,…
Zofia Badura: Mówmy o samotności
Mówmy o samotności Mówmy o samotności za plecami redaktorów pism młodzieżowych. O samotności, która jak pogoda jest dla wszystkich. O samotności, którą osw…
Zofia Badura: Nie, milczenie nie jest sposobem
Nie, milczenie nie jest sposobem Nie, milczenie nie jest sposobem. Kto pojął, zagaduje nawet kaloryfer, który nie dosłużył się jeszcze duszy kominka albo d…
Zofia Badura: Nocny koncert życzeń
Nocny koncert życzeń ACH, OCZY MIEĆ NIEBIESKIE i przede wszystkim, przede wszystkim łeb na karku. Ja wiem, że państwo nie biorą mnie poważnie. Wiem to od d…
Zofia Badura: Palcem dotykam okładek
Palcem dotykam okładek Palcem dotykam okładek tygodników ilustrowanych To jest pierwsza wersja. Z welonem, z wieczorem wigilijnym, z zapachem wi…
Zofia Badura: Piosenka o niebieskich oczach
Piosenka o niebieskich oczach To ja, pierwsza miłość, Zdzisława Ch., albo to, co się lepiej pamięta: wino ściekające po brodzie, plamy potu na bluzce,…
Zofia Badura: Psy
Psy Te psy, te bezdomne psy, które nas osaczają. .. Zróbcie z nimi coś. Zawsze mi się pcha przed oczy ktoś głodniejszy, gotów do dzielenia się ze mną. Jeś…
Zofia Badura: Stan cywilny
Stan cywilny Chciałabym być młodą wdową albo młodym wdowcem, masywnym mężczyzną. Chciałabym, żeby nawet moje zniszczone paznokcie wyrażały prostotę — to nieśmiałe zw…
Zofia Badura: Starcy
Starcy W barach mlecznych wybierają miejsca naprzeciw mnie, w czytelniach publicznych są tuż za mną. Siadają naprzeciw, trzęsą się i zupa ścieka im po broda…
Zofia Badura: To już dziewięć lat tak się staram
To już dziewięć lat tak się staram Chcę być sławna, nawet uczyłam się żonglować kolorowymi piłeczkami i wstąpiłam do pewnej tajnej organizacji. Wszystko po t…
Zofia Badura: To miasto się boi
To miasto się boi Nie rób tego. Nie umieraj z głodu, kiedy o tobie myślimy. Nie rób tego. Oszczędź bohaterów naszych ulubionych szkolnych lektur. Nie rób teg…
Zofia Badura: To nie śpiew syren, braciszku.
To nie śpiew syren, braciszku. To nie śpiew syren, braciszku. To śpiew drzwi zamykanych przed nosem, spod których może nigdy nie zdołamy odejść. Mam znów ni…
Zofia Badura: To wie mój wiersz, nie ja
To wie mój wiersz, nie ja To wie mój wiersz, nie ja, bo on tam jest, na umówionym miejscu. Jego drobne ciałko, wierzcie mi, nie krwawi. Nie można go zadr…
Zofia Badura: Trwa wykład
Trwa wykład Trwa wykład. Nowe nazwiska nieżywych, gięte i szpiczaste wiążą się w ogrodzenie (za nim park. Mamy go nie ujrzeć?). Wszyscy mają dzieci i posyłają …
Zofia Badura: Układ z K.
Układ z K. Wiem to. Któregoś dnia wyłączą prąd i przestaniemy udawać: K., że ucieka, ja, że go nie widzę. Spotkania z K. — które z nas wyznacza terminy? Punk…
Zofia Badura: Umieć cierpieć tak
Umieć cierpieć tak Umieć cierpieć tak, by obudzić ten pokój, to miasto wśród wracających stad telefonów i dzwonków do drzwi, wśród miękkich wzgórz mokrych płaszc…
Zofia Badura: Wieczny egzamin
Wieczny egzamin Jest coś naprawdę czystego w oddychaniu niejasną obietnicą — rzeczy i instytucje łaskoczą palce, stare nauczycielki świecą się od wewnątrz. …
Zofia Badura: Wieczór autorski
Wieczór autorski — Czy pan jest marksistą? Nie rozumiem tej łacińskiej sentencji, której użył pan jako motta. Te wiersze nie pomogły mi, oczywiście, oczywiście…
Zofia Badura: Wielki powrót
Wielki powrót Przyjaciółko, gdzie są teraz naprawdę nasi ukochani? Gdzie mogą być w swoich bordowych garniturach? Dokąd płynie ich cwana mowa? A może kupili no…
Zofia Badura: Wróg twój kaszlał
Wróg twój kaszlał Wróg twój kaszlał. Jego matka, nic o tobie nie wiedząc, odgarnęła mu z jasnego czoła zlepiony kosmyk włosów. Wiedział dobrze, tak jak i ty, że…
Zofia Badura: Z rezerwatu tych kilku słów
Z rezerwatu tych kilku słów Z rezerwatu tych kilku słów, których nie umiem zastąpić innymi, wyprowadzam mojego Boga nocami. Trzeba minąć bezpieczne miasta z…
Zofia Badura: Zabawa dopiero się zaczyna
Zabawa dopiero się zaczyna Po ździebełku prawdziwej trawy dla Kaskadera i dla mnie! To nie jest mało. Te wyspy wrzaskliwej zieleni z automatami do gry…
Zofia Badura: Alegoria
Alegoria Pycha, panna miłosierna, szlachetna córka diabła w trzewikach czerwonych lub żółtych, klęczy nad śpiącymi, czesze włosy i śpiewa: obejmę cię za szyję, wy…
Zofia Badura: Andersen
Andersen Wreszcie ręka płaczu ścisnęła nam twarze. Teraz chcemy się uśmiechać, chcemy być chytrzy — przepadło. Strzyżemy oczami po łysym ogrodzie i cudze zabawki…
Zofia Badura: Anna i ja
Anna i ja Zawsze mam przeczucia, dość wcześnie, żeby znaleźć okulary w torbie. To przecież Anna P. na swoich wysokich obcasach. Zwolniła się z lekcji i znika …
Zofia Badura: Biała sukienko
Biała sukienko Biała sukienko, opowiedz mi o miłości. Żeby miała rzadkie włosy, marne satysfakcje. Żeby oderwała mi ręce od twarzy, żeby miała dość cierpliwości.…
Zofia Badura: Braciszku, mów wszystko
Braciszku, mów wszystko Braciszku, mów: wszystko albo nic. Znam czarno-biale krajobrazy tak czyste, że marzną mi ręce. Proś zawsze o więcej, niż ci się nal…
Zofia Badura: Ci, co nam współczują
Ci, co nam współczują Ci, co nam współczują, braciszku, — jakżeby się bez nas obeszli? Piękna jest nasza jałmużna rozdawana na prawo i lewo. Gdy tracą oddech…
Zofia Badura: Ci, co nie znają przyjemności
Ci, co nie znają przyjemności Ci, co nie znają przyjemności, chcieliby żyć dla niej. Wetknąć ręce i nogi zużyte w jej kojący nurt. O, dla nich nie jest drogo…
Zofia Badura: Cicha zabawa
Cicha zabawa Zimne powietrze powtarza sygnał, ale my już nie mamy odwagi. Płacz, straszny płacz skończy to wszystko, sprowadzając dorosłych. Dorośli są tu z…
Zofia Badura: Co nas boli naprawdę
Co nas boli naprawdę Co nas boli naprawdę i czemu idziemy za tym właśnie mój kwietniu, mój maju, wszystkie piękne miesiące pełne upokorzeń?
Zofia Badura: Córeczka wychodzi za mąż
Córeczka wychodzi za mąż Córeczka wychodzi za mąż, jest z mężem na strychu. Jest pewna: tak się kochają bogowie. Jej ciało zwierza nam się jak dawniej. Ty…
Zofia Badura: Czułość
Czułość Nikt nie niesie miłości w zielonym koszyku. Już jest czwartek, piątek, a znamy tylko czułość, śliniącą nadgryzione owoce. Kobieta mówi: mąż był dla mnie do…
Zofia Badura: Duet
Duet Kobieta śpiewa o świecie, jakby to był podarunek. I nic się nie kryje za tym, nawet bukiecik tanich kwiatów. Zresztą — kwiat, jego łepek marny, co odmie…
Zofia Badura: Dzieci mają swoje hałasy
Dzieci mają swoje hałasy Dzieci mają swoje hałasy, hasła. Wiatr zmiata maszynopisy z biurka, pęka kruche szkło, dzieci krzyczą triumfalnie: raz, dwa, trzy! i…
Zofia Badura: Epitafium
Epitafium Wszyscyśmy już nanizani na cierpliwą nitkę. Pazurki Małgorzaty zawsze były szybsze, skrzydła mocniejsze od naszych. Wczoraj coś pacnęło za plecami —…
Zofia Badura: Godziny przyjęć
Godziny przyjęć Poeci jadą nad morze: musi, musi być jakaś odpowiedź! Ale morze nadbiega gniewnie z głębi pustych korytarzy. I fala zmusza do dźwigan…