Zofia Badura: Zimne powietrze
Zimne powietrze Wydawnicytwo Literackie, 1982
Zofia Badura: Zasypiają po dzieciach
Zasypiają po dzieciach Zasypiają po dzieciach. Dojadają po dzieciach. Świat składa się z wesołych sylab. Niech sobie usiądą. Te ich dzieci piszczą nam w sam…
Zofia Badura: Zawsze tam, prawda?
Zawsze tam, prawda? Zawsze tam, prawda? Za drzwiami jest cały śmiech i ciche porozumienia. Głos narzeczonej wznosi się drażniąco: weselny szron i puch,…
Zofia Badura: Zmywam talerze po dzieciach
Zmywam talerze po dzieciach Zmywam talerze po dzieciach. One nigdy nie zjedzą do czysta. A przecież biegły wrzeszcząc, że umierają z głodu. My nie jesteś…
Zofia Badura: Bite kobiety
Bite kobiety Bite kobiety staną się podstępnymi karłami. Bite karty uratują swą skórę skacząc na oślep. Kobiety nie są warte wiele, karły pomkną szlochając i…
Zofia Badura: Czy to już dwunasta?
Czy to już dwunasta? Czy to już dwunasta? Idźmy spać. Dobranoc, łąko stokrotek. Jutro trafią tu nowe dzieci. Wyobraźcie sobie ich miny. Noc jest gęsta o…
Zofia Badura: Dzieci mają swoje hałasy
Dzieci mają swoje hałasy Dzieci mają swoje hałasy, hasła. Wiatr zmiata maszynopisy z biurka, pęka kruche szkło, dzieci krzyczą triumfalnie: raz, dwa, trzy! i…
Zofia Badura: Mężczyźni o małych ustach
Mężczyźni o małych ustach Mężczyźni o małych ustach delikatnie jedzą i pijq. Kupują kolorowe rzeczy. Jest w nich coś kobiecego, czego myśmy nie dostały, pr…
Zofia Badura: Nic nie mówimy, a przecież
Nic nie mówimy, a przecież Nic nie mówimy, a przecież ostrzegają nas: nie krzyczcie tak, obudzicie te, które śpią. Potrzaskiem jest ten kraj, stara czytank…
Zofia Badura: Nie ciągnij mnie za włosy
Nie ciągnij mnie za włosy Nie ciągnij mnie za włosy, Panie Boże. Świat, który się nie przyda połyka nas. Ekspedientki prędzej przebierają czerwonymi rękami. Pr…
Zofia Badura: Nie przypomina ciebie
Nie przypomina ciebie Nie przypomina ciebie. Przeczuwam to, cierpki staruchu. Jest jednakowo miły dla wszystkich. Wie, że wybiorę zawsze coś tań…
Zofia Badura: Prawda, mała prawda
Prawda, mała prawda Prawda, mała prawda jest znowu naszą ulubioną alegorią. Ale nie widujemy jej nago. Nosi takie oschle sukienki, czerwone ręka…
Zofia Badura: Różo, zostaniemy młodzi
Różo, zostaniemy młodzi Różo, zostaniemy młodzi. Różyczko, wrócimy z wojska. Będzie wieczór po burzy, zaśpiewamy. Wypadną nam włosy, ale zostaniemy młodzi. Bo za…
Zofia Badura: Świat będzie, jest
Świat będzie, jest Świat będzie, jest ciepły i otwarty, i pełen kroków na żwirze schodzących się ścieżek. Młode matki umyją włosy, będą znowu uczennicami i św…
Zofia Badura: To jeden z tych nagle ciepłych
To jeden z tych nagle ciepłych To jeden z tych nagle ciepłych wieczorów października: jest już prawie ciemno, ale sklepy w śródmieściu są otwarte. Kobiety …
Zofia Badura: To jest dzień głupców
To jest dzień głupców To jest dzień głupców: idziemy po kartofle, nucąc rzewną piosenkę o życiu — umowie, której nie dotrzymuję. M. śmieje się pierwsza, w szy…
Zofia Badura: To nic, to żal
To nic, to żal To nic, to żal, nisko biegnące latarki. To jego kroki za tobą na stromych schodach. Napięte niteczki, w których ocknie się Guliwer. Płaczl…
Zofia Badura: To nie jest widok dla dzieci
To nie jest widok dla dzieci To nie jest widok dla dzieci. Kiedy wisimy na nitce. I, kończąc bajkę o trzech prosiaczkach, jąkamy się ze strachu. Trze…
Zofia Badura: To szkoła, szkoła krąży wokół
To szkoła, szkoła krąży wokół To szkoła, szkoła krąży wokół nie potrzebując niczego Słyszę przecież jej obłudne dzwonki. Mijam się z jej prowdą na szklanych schodach…
Zofia Badura: Zimo, nie mam dla ciebie
Zimo, nie mam dla ciebie Zimo, nie mam dla ciebie drobnych. Biegnę, kołysząc adwentową latarnią. Jestem ostatnią ciepłą kroplą. Daj mi się wymknąć. Zimo, bez ś…
Zofia Badura: Ale nie kochać
Ale nie kochać Ale nie kochać, nie kochać i drżeć w jego nocnym oddechu, w tym wreszcie prawdziwym głosie brnącym na oślep jak obce zwierzę, które zawsze zd…
Zofia Badura: Braciszku, nie gap się tak
Braciszku, nie gap się tak ponuro, to popołudnie w O. zdarzy się jeszcze i ciepłe palce muzyki obiorą mi serce ze złości, jak się obiera pomarańcze. Tymczase…
Zofia Badura: Czujesz, że dziś dopiero
Czujesz, że dziś dopiero Czujesz, że dziś dopiero (zapamiętaj ten dzień), podnosząc oczy, za siebie się oglądasz. Twoja droga łaskawie w dół prowadzi, w…
Zofia Badura: Do bliźniego
Do bliźniego Przyszło mi do głowy, że to pan. Spójrzmy więc na te jasne tarasy, nieprzyjaciele są dziś w białych ubraniach, jacy młodzi! A będą jeszcze mło…
Zofia Badura: Do czytelnika
Do czytelnika Od dawna już nie pokazuję moich wierszy rodzicom. Prawdę mówiąc, zawsze byli trochę zażenowani: wszystko widać. Ukradłam sto złotych przed pie…
Zofia Badura: Do nieprzyjaciela
Do nieprzyjaciela Wiem, co pan chce powiedzieć. Tu się kończą kobiety i mężczyźni, ten wieczny balet. To, co pan robi, nie jest wyrafinowaną formą adoracji…
Zofia Badura: Dzisiaj na dobranoc
Dzisiaj na dobranoc Dzisiaj na dobranoc opowiadamy dzieciom o dobrej woli. Zaklinamy się, że to jest właśnie źródło żywej wody, do którego chodzą i chodzą sy…
Zofia Badura: Góra Św. Anny
Góra Św. Anny To, za czym naprawdę przepadam: mgiełka osiadająca na chłodnym szkle kufla, podróż ogrzanym pociągiem w Święto Zmarłych. I ten widok przy dobrej…
Zofia Badura: Interwencje
Interwencje Wchodzę do szatni, zamiast płaszcza kładę przed szatniarką jeszcze ciepłe wspomnienie z Nowej Rudy, miasta rdzawych noży stylizowanych na jesien…
Zofia Badura: Wszystko będzie darowane
Wszystko będzie darowane OTO Kalambur, 1984
Zofia Badura: Jest wiosna
Jest wiosna Jest wiosna, ale kaloryfery jeszcze ciepłe, otwórz szeroko okno. Spełzną kolory, ciało podbiegło rdzą, rdzą i przyczajonymi wodami. Irena przynos…
Zofia Badura: Kościół Św. Marcina
Kościół Św. Marcina O zmierzchu kościół broczy kwiatem lilii, kogo ostrzega ten blask? Bolą mnie oczy, nigdy nie umiem się zgodzić na prawdziwą biel. Wysuwają s…
Zofia Badura: Łatwo mnie dotknąć
Łatwo mnie dotknąć Łatwo mnie dotknąć dlatego tak cicho i mocno boję się portierów i ekspedientek. W. parska śmiechem, kiedy patrzy na mnie. Tak, to na pewno …
Zofia Badura: Leżę tak od stu lat
Leżę tak od stu lat z jego listem na brzuchu. W liście jest cala prawda, nie mogę wstać. Tak, jestem przytomna na tyle, że nogi w zaśnieżonych butach (ach, t…
Zofia Badura: List z N.
List z N. Tak, przyjaciółko, to miasto jest moim niebezpieczeństwem. I jest niedziela w N. Młodzieżowa orkiestra gra słynny przebój: szczęście jest w nas, szc…
Zofia Badura: Los
Los Wyjeżdżam na godzinę z cudzym narzeczonym. Ale nie jestem pewna, czy to ja, czy bohaterka mojej powieści. Wyjeżdżam w chmurze szeptów przyja…
Zofia Badura: Mama mówi do mnie przez sen
Mama mówi do mnie przez sen Mama mówi do mnie przez sen jak przez telefon. W lokalnym dzienniku podali właśnie mój horoskop. Zresztą dawno wiedziała: to wył…
Zofia Badura: Maria Noel
Maria Noel No tak, ale pan nie wie, co to znaczy czekać na swojego stróża. Nie mówię bynajmniej o aniele, mówię o stróżu nocnym i jego uczuciach. Nie zna pan …
Zofia Badura: Mój narzeczony
Mój narzeczony Mój narzeczony to jest piękny chłopak. On mnie nie kocha, tylko mnie boli. Stoimy nad kanałem i wieczór w O. jest równie dobry jak gdzie …
Zofia Badura: Most
Most Więc porzucamy jutro domowe wybrzeża. W najlepszych butach wejdziemy na ten piękny most. A tam już zapalają się neony dla nas i stado mikrofonów czuwa,…
Zofia Badura: Mówmy o samotności
Mówmy o samotności Mówmy o samotności za plecami redaktorów pism młodzieżowych. O samotności, która jak pogoda jest dla wszystkich. O samotności, którą osw…
Zofia Badura: Ostatnie rzędy nie słyszą
Ostatnie rzędy nie słyszą Wydawnictwo Literackie, 1985
Zofia Badura: Nie, milczenie nie jest sposobem
Nie, milczenie nie jest sposobem Nie, milczenie nie jest sposobem. Kto pojął, zagaduje nawet kaloryfer, który nie dosłużył się jeszcze duszy kominka albo d…
Zofia Badura: Nocny koncert życzeń
Nocny koncert życzeń ACH, OCZY MIEĆ NIEBIESKIE i przede wszystkim, przede wszystkim łeb na karku. Ja wiem, że państwo nie biorą mnie poważnie. Wiem to od d…
Zofia Badura: Palcem dotykam okładek
Palcem dotykam okładek Palcem dotykam okładek tygodników ilustrowanych To jest pierwsza wersja. Z welonem, z wieczorem wigilijnym, z zapachem wi…
Zofia Badura: Piosenka o niebieskich oczach
Piosenka o niebieskich oczach To ja, pierwsza miłość, Zdzisława Ch., albo to, co się lepiej pamięta: wino ściekające po brodzie, plamy potu na bluzce,…
Zofia Badura: Psy
Psy Te psy, te bezdomne psy, które nas osaczają. .. Zróbcie z nimi coś. Zawsze mi się pcha przed oczy ktoś głodniejszy, gotów do dzielenia się ze mną. Jeś…
Zofia Badura: Stan cywilny
Stan cywilny Chciałabym być młodą wdową albo młodym wdowcem, masywnym mężczyzną. Chciałabym, żeby nawet moje zniszczone paznokcie wyrażały prostotę — to nieśmiałe zw…
Zofia Badura: Starcy
Starcy W barach mlecznych wybierają miejsca naprzeciw mnie, w czytelniach publicznych są tuż za mną. Siadają naprzeciw, trzęsą się i zupa ścieka im po broda…
Zofia Badura: To już dziewięć lat tak się staram
To już dziewięć lat tak się staram Chcę być sławna, nawet uczyłam się żonglować kolorowymi piłeczkami i wstąpiłam do pewnej tajnej organizacji. Wszystko po t…