Zofia Badura: Wielki powrót
Wielki powrót Przyjaciółko, gdzie są teraz naprawdę nasi ukochani? Gdzie mogą być w swoich bordowych garniturach? Dokąd płynie ich cwana mowa? A może kupili no…
Zofia Badura: Wróg twój kaszlał
Wróg twój kaszlał Wróg twój kaszlał. Jego matka, nic o tobie nie wiedząc, odgarnęła mu z jasnego czoła zlepiony kosmyk włosów. Wiedział dobrze, tak jak i ty, że…
Zofia Badura: Z rezerwatu tych kilku słów
Z rezerwatu tych kilku słów Z rezerwatu tych kilku słów, których nie umiem zastąpić innymi, wyprowadzam mojego Boga nocami. Trzeba minąć bezpieczne miasta z…
Zofia Badura: Zabawa dopiero się zaczyna
Zabawa dopiero się zaczyna Po ździebełku prawdziwej trawy dla Kaskadera i dla mnie! To nie jest mało. Te wyspy wrzaskliwej zieleni z automatami do gry…
Zofia Badura: Alegoria
Alegoria Pycha, panna miłosierna, szlachetna córka diabła w trzewikach czerwonych lub żółtych, klęczy nad śpiącymi, czesze włosy i śpiewa: obejmę cię za szyję, wy…
Zofia Badura: Andersen
Andersen Wreszcie ręka płaczu ścisnęła nam twarze. Teraz chcemy się uśmiechać, chcemy być chytrzy — przepadło. Strzyżemy oczami po łysym ogrodzie i cudze zabawki…
Zofia Badura: Anna i ja
Anna i ja Zawsze mam przeczucia, dość wcześnie, żeby znaleźć okulary w torbie. To przecież Anna P. na swoich wysokich obcasach. Zwolniła się z lekcji i znika …
Zofia Badura: Biała sukienko
Biała sukienko Biała sukienko, opowiedz mi o miłości. Żeby miała rzadkie włosy, marne satysfakcje. Żeby oderwała mi ręce od twarzy, żeby miała dość cierpliwości.…
Zofia Badura: Braciszku, mów wszystko
Braciszku, mów wszystko Braciszku, mów: wszystko albo nic. Znam czarno-biale krajobrazy tak czyste, że marzną mi ręce. Proś zawsze o więcej, niż ci się nal…
Zofia Badura: Ci, co nam współczują
Ci, co nam współczują Ci, co nam współczują, braciszku, — jakżeby się bez nas obeszli? Piękna jest nasza jałmużna rozdawana na prawo i lewo. Gdy tracą oddech…
Zofia Badura: Ci, co nie znają przyjemności
Ci, co nie znają przyjemności Ci, co nie znają przyjemności, chcieliby żyć dla niej. Wetknąć ręce i nogi zużyte w jej kojący nurt. O, dla nich nie jest drogo…
Zofia Badura: Cicha zabawa
Cicha zabawa Zimne powietrze powtarza sygnał, ale my już nie mamy odwagi. Płacz, straszny płacz skończy to wszystko, sprowadzając dorosłych. Dorośli są tu z…
Zofia Badura: Co nas boli naprawdę
Co nas boli naprawdę Co nas boli naprawdę i czemu idziemy za tym właśnie mój kwietniu, mój maju, wszystkie piękne miesiące pełne upokorzeń?
Zofia Badura: Córeczka wychodzi za mąż
Córeczka wychodzi za mąż Córeczka wychodzi za mąż, jest z mężem na strychu. Jest pewna: tak się kochają bogowie. Jej ciało zwierza nam się jak dawniej. Ty…
Zofia Badura: Czułość
Czułość Nikt nie niesie miłości w zielonym koszyku. Już jest czwartek, piątek, a znamy tylko czułość, śliniącą nadgryzione owoce. Kobieta mówi: mąż był dla mnie do…
Zofia Badura: Duet
Duet Kobieta śpiewa o świecie, jakby to był podarunek. I nic się nie kryje za tym, nawet bukiecik tanich kwiatów. Zresztą — kwiat, jego łepek marny, co odmie…
Zofia Badura: Dzieci mają swoje hałasy
Dzieci mają swoje hałasy Dzieci mają swoje hałasy, hasła. Wiatr zmiata maszynopisy z biurka, pęka kruche szkło, dzieci krzyczą triumfalnie: raz, dwa, trzy! i…
Zofia Badura: Epitafium
Epitafium Wszyscyśmy już nanizani na cierpliwą nitkę. Pazurki Małgorzaty zawsze były szybsze, skrzydła mocniejsze od naszych. Wczoraj coś pacnęło za plecami —…
Zofia Badura: Godziny przyjęć
Godziny przyjęć Poeci jadą nad morze: musi, musi być jakaś odpowiedź! Ale morze nadbiega gniewnie z głębi pustych korytarzy. I fala zmusza do dźwigan…
Zofia Badura: Jedliśmy lody
Jedliśmy lody Jedliśmy lody, kuropatwy, L. schodził ze schodów ostatni, niósł ukradziony kieliszek. Co to był za wieczór i właściwie niewiele się zmieniło, …
Zofia Badura: Kocha się także ciało
Kocha się także ciało Kocha się także ciało, stopy pełne odcisków, tęgie pośladki, plecy w czystej piżamie. Kiedy jest tłok, boisz się: żeby tylko nie popychali…
Zofia Badura: Koncert
Koncert W krótkich pauzach prześladuje mnie ciężki oddech tego starszego mężczyzny. Czasem naprawdę tęsknię do ludzi, których nie słychać, nie czuć, którzy nie u…
Zofia Badura: Kto mówi o sile?
Kto mówi o sile? Kto mówi o sile? Trzeba nam cierpliwości: widownia klaszcze, a gorące płatki kwiatów otwierają się i zamykają. Starzejemy się i nasza osi…
Zofia Badura: Matki przepisują wiersze
Matki przepisują wiersze Matki przepisują wiersze swoich wątłych licealistów. Ślinią duże koperty czujnymi jęzorami. Synowie zadają się z kobietami, przenikliw…
Zofia Badura: Maturzyści mówią
Maturzyści mówią Maturzyści mówią o cierniach i gwiazdach. Zacinają się lekko. Kto się z nich nie śmieje? Chyba Bóg i matki — jego ptaszydła ochrypłe, cię…
Zofia Badura: Nie ma jesieni
Nie ma jesieni Nie ma jesieni. I trochę nam dokucza ten stan pełen nadziei niepozornych jak myszy. Szafy i wersalki wnoszone do nowych bloków! Młode męż…
Zofia Badura: Odwiedziny
Odwiedziny Co ja robię na tych schodach? Co robi mały kot, który sunie za mną? Zapewne porozumiewamy się. — Kto cię wyżywi w tylu postaciach, płaczesz…
Zofia Badura: Plac Grunwaldzki
Plac Grunwaldzki Być może nasze wysiłki są wciąż jeszcze niczym. To właśnie powtarza jego melancholijny wzrok w godzinie emerytów i gospodyń domowych.…
Zofia Badura: Plac Nankiera
Plac Nankiera Studentki siadają w oknach, podnoszą palce do okularów. To smutek zapisuje tablice wzorem oschłym i białym. Wejdzie asystent i cóż one poczną…
Zofia Badura: Pogarda
Pogarda Pogarda — pod tym się stygnie jak pod ręką oschłego fryzjera. Gardzą nami, słyszysz? To ci sami siwiejący prelegenci. Cmokają językiem po zjedzeniu …
Zofia Badura: Pół kroku w tył
Pół kroku w tył Pół kroku w tył — trwa obiad w restauracji hotelowej, rozmawiamy szeptem. Tak, są chwile, których nie zapomnisz, wąskie łóżka, na stole otwarta…
Zofia Badura: Siedź cicho
Siedź cicho Siedź cicho, jaka to wesoła piosenka Mężczyzna w pasiastej marynarce schyla się po mikrofon. Siostry niosą kawę i sernik, w oczach —• syty płomie…
Zofia Badura: Śmierć jest szczurem
Śmierć jest szczurem Śmierć jest szczurem, biegnącym w trawie nad kanałem, w miejscu, gdzie zwykło się wypatrywać fiołków. Jasnowłosy redaktor czyta jakieś wier…
Zofia Badura: Świat jest balsamem
Świat jest balsamem Świat jest balsamem, jest kojącym plastrem. Robię zakupy, mówię głosem pięknym jak metalowy instrument: proszę to, to i to. Muzyka j…
Zofia Badura: To jeden z tych nagle ciepłych
To jeden z tych nagle ciepłych To jeden z tych nagle ciepłych wieczorów października: jest już prawie ciemno, ale sklepy w śródmieściu są otwarte. Kobiety …
Zofia Badura: To nic, to żal
To nic, to żal To nic, to żal, nisko biegnące latarki. To jego kroki za tobą na stromych schodach. Napięte niteczki, w których ocknie się Guliwer. Płaczl…
Zofia Badura: Turystyka
Turystyka Co za uprzejmość wobec miejsc, których nie musi się kochać! Dotykam ceglanej sierści, łowię tępe spojrzenia aniołów. Z cukierkiem w ustach zwiedzam c…
Zofia Badura: Tylko się nie udław
Tylko się nie udław Nie drzyj tych listów. Raczej je zjedz. Nie pal tych listów. Raczej je straw. Co tak śpiewa w tobie rozdzierająco? Ach, nic. Cała ta żeb…
Zofia Badura: Ukryta miłość
Ukryta miłość Nasze ciała — piszą do nas jeszcze swoje słynne listy. Nasze ciała porzucone w pościeli pełnej okruchów i hotelowych pieczęci. Boją się jak dzieci tej…
Zofia Badura: We wtorek L. kupuje wino
We wtorek L. kupuje wino We wtorek L. kupuje wino i zostaje przeznaczeniem. Gdy zmierzcha, piękna pieśń (jej angielskie słowa nie są zdawkowym wyzn…
Zofia Badura: Wiersz się otworzył
Wiersz się otworzył Wiersz się otworzył: ten mężczyzna czeka, idź teraz, nie pomyl się. Coraz bliższe są plecy w szarej marynarce, idź, teraz musi się udać. …
Zofia Badura: Wszystko będzie darowane
Wszystko będzie darowane Wszystko będzie darowane. Rodzice w letnich płaszczach wsiądą do pociągu, dając nam znaki. Wszystko będzie darowane. Nasze dzieci …
Zofia Badura: Zimne powietrze
Zimne powietrze Święty Mikołaj odwiedza nowe osiedla. Są źli i dobrzy, ale kto mówi o tobie? Sprzedają kruche rózgi z czerwonymi wstążkami, puszyste diabły. B…
Zofia Badura: Znów doprowadziłam go do płaczu
Znów doprowadziłam go do płaczu Znów doprowadziłam go do płaczu. Na ostatnim schodku zawsze tracę nadzieję — opiera się jak zwierzę ciągnięte na sznurku, któr…
Zofia Badura: Zabawa dopiero się zaczyna
Zabawa dopiero się zaczyna Ossolineum, 1980
Zofia Badura: Babcia płacze ze złości
Babcia płacze ze złości Babcia płacze ze złości. My biedni i ona biedna. Czeszemy babci białe włoski. Babcia daje nam pięćdziesiąt złotych na urodziny. D…
Zofia Badura: Cofa się stary poeta
Cofa się stary poeta Cofa się stary poeta. Jego ślepnąca sztuka dźwiga łeb. Krzepną młode siły. Dzieci wznoszą chorągiewki w pożegnalnym szpalerze. Stary poeta…
Zofia Badura: Czuje się chłód, a nie miłość
Czuje się chłód, a nie miłość Czuje się chłód, a nie miłość. Czuje się szklane powietrze, które kaleczy ciała. Mama wstaje od pianina, idzie szpitalnym kor…
Zofia Badura: Daleka droga
Daleka droga Daleka droga do niedzielnej wiary: jest zimno, jest świetliście i po mszy kupujemy ciastka z lukrem różowym i żółtym. Żartujemy. Topniej…
Zofia Badura: Daleko jest wiosna
Daleko jest wiosna Daleko jest wiosna mokrych parków i żeńskich hoteli. Chcemy dawać, rozdawać, chcemy unieść się. Zapomnimy o nogach i łakomie stercząc…