Zofia Badura: Godziny przyjęć
Godziny przyjęć Poeci jadą nad morze: musi, musi być jakaś odpowiedź! Ale morze nadbiega gniewnie z głębi pustych korytarzy. I fala zmusza do dźwigan…
Zofia Badura: Jedliśmy lody
Jedliśmy lody Jedliśmy lody, kuropatwy, L. schodził ze schodów ostatni, niósł ukradziony kieliszek. Co to był za wieczór i właściwie niewiele się zmieniło, …
Zofia Badura: Kocha się także ciało
Kocha się także ciało Kocha się także ciało, stopy pełne odcisków, tęgie pośladki, plecy w czystej piżamie. Kiedy jest tłok, boisz się: żeby tylko nie popychali…
Zofia Badura: Ostatnie rzędy nie słyszą
Ostatnie rzędy nie słyszą Wydawnictwo Literackie, 1985
Zofia Badura: Koncert
Koncert W krótkich pauzach prześladuje mnie ciężki oddech tego starszego mężczyzny. Czasem naprawdę tęsknię do ludzi, których nie słychać, nie czuć, którzy nie u…
Zofia Badura: Kto mówi o sile?
Kto mówi o sile? Kto mówi o sile? Trzeba nam cierpliwości: widownia klaszcze, a gorące płatki kwiatów otwierają się i zamykają. Starzejemy się i nasza osi…
Zofia Badura: Matki przepisują wiersze
Matki przepisują wiersze Matki przepisują wiersze swoich wątłych licealistów. Ślinią duże koperty czujnymi jęzorami. Synowie zadają się z kobietami, przenikliw…
Zofia Badura: Maturzyści mówią
Maturzyści mówią Maturzyści mówią o cierniach i gwiazdach. Zacinają się lekko. Kto się z nich nie śmieje? Chyba Bóg i matki — jego ptaszydła ochrypłe, cię…
Zofia Badura: Nie ma jesieni
Nie ma jesieni Nie ma jesieni. I trochę nam dokucza ten stan pełen nadziei niepozornych jak myszy. Szafy i wersalki wnoszone do nowych bloków! Młode męż…
Zofia Badura: Odwiedziny
Odwiedziny Co ja robię na tych schodach? Co robi mały kot, który sunie za mną? Zapewne porozumiewamy się. — Kto cię wyżywi w tylu postaciach, płaczesz…
Zofia Badura: Plac Grunwaldzki
Plac Grunwaldzki Być może nasze wysiłki są wciąż jeszcze niczym. To właśnie powtarza jego melancholijny wzrok w godzinie emerytów i gospodyń domowych.…
Zofia Badura: Plac Nankiera
Plac Nankiera Studentki siadają w oknach, podnoszą palce do okularów. To smutek zapisuje tablice wzorem oschłym i białym. Wejdzie asystent i cóż one poczną…
Zofia Badura: Pogarda
Pogarda Pogarda — pod tym się stygnie jak pod ręką oschłego fryzjera. Gardzą nami, słyszysz? To ci sami siwiejący prelegenci. Cmokają językiem po zjedzeniu …
Zofia Badura: Pół kroku w tył
Pół kroku w tył Pół kroku w tył — trwa obiad w restauracji hotelowej, rozmawiamy szeptem. Tak, są chwile, których nie zapomnisz, wąskie łóżka, na stole otwarta…
Zofia Badura: Wszystko będzie darowane
Wszystko będzie darowane OTO Kalambur, 1984
Zofia Badura: Zabawa dopiero się zaczyna
Zabawa dopiero się zaczyna Ossolineum, 1980
Zofia Badura: Zimne powietrze
Zimne powietrze Wydawnicytwo Literackie, 1982
Zofia Badura: Siedź cicho
Siedź cicho Siedź cicho, jaka to wesoła piosenka Mężczyzna w pasiastej marynarce schyla się po mikrofon. Siostry niosą kawę i sernik, w oczach —• syty płomie…
Zofia Badura: Śmierć jest szczurem
Śmierć jest szczurem Śmierć jest szczurem, biegnącym w trawie nad kanałem, w miejscu, gdzie zwykło się wypatrywać fiołków. Jasnowłosy redaktor czyta jakieś wier…
Zofia Badura: Świat jest balsamem
Świat jest balsamem Świat jest balsamem, jest kojącym plastrem. Robię zakupy, mówię głosem pięknym jak metalowy instrument: proszę to, to i to. Muzyka j…
Zofia Badura: To jeden z tych nagle ciepłych
To jeden z tych nagle ciepłych To jeden z tych nagle ciepłych wieczorów października: jest już prawie ciemno, ale sklepy w śródmieściu są otwarte. Kobiety …
Zofia Badura: To nic, to żal
To nic, to żal To nic, to żal, nisko biegnące latarki. To jego kroki za tobą na stromych schodach. Napięte niteczki, w których ocknie się Guliwer. Płaczl…
Zofia Badura: Turystyka
Turystyka Co za uprzejmość wobec miejsc, których nie musi się kochać! Dotykam ceglanej sierści, łowię tępe spojrzenia aniołów. Z cukierkiem w ustach zwiedzam c…
Zofia Badura: Tylko się nie udław
Tylko się nie udław Nie drzyj tych listów. Raczej je zjedz. Nie pal tych listów. Raczej je straw. Co tak śpiewa w tobie rozdzierająco? Ach, nic. Cała ta żeb…
Zofia Badura: Ukryta miłość
Ukryta miłość Nasze ciała — piszą do nas jeszcze swoje słynne listy. Nasze ciała porzucone w pościeli pełnej okruchów i hotelowych pieczęci. Boją się jak dzieci tej…
Zofia Badura: We wtorek L. kupuje wino
We wtorek L. kupuje wino We wtorek L. kupuje wino i zostaje przeznaczeniem. Gdy zmierzcha, piękna pieśń (jej angielskie słowa nie są zdawkowym wyzn…
Zofia Badura: Wiersz się otworzył
Wiersz się otworzył Wiersz się otworzył: ten mężczyzna czeka, idź teraz, nie pomyl się. Coraz bliższe są plecy w szarej marynarce, idź, teraz musi się udać. …
Zofia Badura: Wszystko będzie darowane
Wszystko będzie darowane Wszystko będzie darowane. Rodzice w letnich płaszczach wsiądą do pociągu, dając nam znaki. Wszystko będzie darowane. Nasze dzieci …
Zofia Badura: Zimne powietrze
Zimne powietrze Święty Mikołaj odwiedza nowe osiedla. Są źli i dobrzy, ale kto mówi o tobie? Sprzedają kruche rózgi z czerwonymi wstążkami, puszyste diabły. B…
Zofia Badura: Znów doprowadziłam go do płaczu
Znów doprowadziłam go do płaczu Znów doprowadziłam go do płaczu. Na ostatnim schodku zawsze tracę nadzieję — opiera się jak zwierzę ciągnięte na sznurku, któr…
Agnieszka Bieniasz: Spisek rozdziałów
Spisek rozdziałów poznać i doznać pałać i zdziałać frunąć i runąć rzucić i wrócić płonąć i tonąć wróżyć i tchórzyć wątpić i wstąpić ginąć i spłynąć żebrać i nie brać biec i lec kroc…
Krystyna Jabłońska: Bez odpowiedzi
Bez odpowiedzi noc, luty 2005 Noc cicha, jasna, za oknem śnieg biały dużymi płatami — podmuchem wiatru niesiony pokrywa ziemię. Sen prysnął — bańka mydlana pat…
Ewelina Marzec: Piętno zesłania
Artykuł ukazał się, w dwóch częściach, w "Głosie z Torunia", dodatku tygodnika katolickiego "Niedziela", Edycja toruńska nr 10 i 11 z 20…
Agnieszka Bieniasz: Witaj głód
Witaj głód 06.2004 *** zanim zerwiesz ostatnie łańcuchy i wszystko oszaleje chcę ci zajrzeć w oczy witaj strach witaj smutek znamy sie tak długo — może prz…
Agnieszka Bieniasz: Po co ta walka
Po co ta walka 10.2004 do mojej głowy zakradło się nic i wyparło wszystko uznawane za pożyteczne moje nic nie jest pożyteczne moje nic jest polarne mam t…
Plaisanteries: Sauvageon
Sauvageon Pologne Polska Un vieux ouvrier et un jeune, tous deux en vestes matelassées, creusent un fossé au milieu de la Place Rouge à Moscou. Une li…
Agnieszka Bieniasz: Jogging
Jogging 08.2004 pod skrzydłami żeber mieszka pustka która przetwarza słabość w siłę napręż maszyny tak się lata prosto w Słońce zwycięstwo sześć kilometrów oddy…
Agnieszka Bieniasz: Dom
Dom 06.2004 domu nie ma — nigdy nie był osiem adresów trzydzieści trzy lata pięć imion nie wiem gzie podzieję tyle dobrego tyle bezdomnego tyle bezbron…
Agnieszka Bieniasz: Mamie
Mamie 05.1995 Miała długie rzęsy, czarny kok, ciepłe dłonie, męża z brodą i mnie. Zamyślone wąskie usta układały się w łódkę, i wtedy lewy kącik podnosił się dum…
Agnieszka Bieniasz: Ojcu
Ojcu 03.1995 Ty jesteś Słońce Mama jest Księżyc a ja jestem oczy Zapadała noc zmierzch się kładł poświatą Noc była duża ja byłam mała a Ty byłeś tatą Gdześ bardz…
Agnieszka Bieniasz: Przestrzeń
Przestrzeń 05.2004 powietrze unerwione boli nie rozumiem trawnika do czego służy samochód praca miłość sałatka rozpacz wygina żebra klatki dziewczy…
Agnieszka Bieniasz: Wylot
Wylot 02.2004 myślę na wylot przez ścianę czasu rzucam się na ścianę cieniem fotografią grawitacji myśli zdejmuję z powietrza ściągam z kołków za kark odwieszo…
Ewelina Marzec: Losy Polaków na Wschodzie
"Losy Polaków na Wschodzie - Piętno zesłania" to oryginalna, dłuższa i o wiele bogatsza w szczegóły wersja artykułu "Piętno zesłania…
Krystyna Jabłońska: Dla Zuzi
Dla Zuzi dla prawnuczki, 6 września 2003 Ciekawie w okienko zagląda gwiazdeczka — w dziecinnym pokoju smacznie śpi dzieweczka. Gwiazdka więc ziewn…
Plaisanteries: 4 règles de vie pour les hommes
4 règles de vie pour les hommes USA 1. Il est important de trouver une femme qui cuisine et qui sache tenir une maison. 2. Il est important …
Plaisanteries: A bon chat, bon rat
A bon chat, bon rat Canada Un jeune homme et une jeune fille dans un bar : — Êtes-vous pressée ? — demande l'homme. — Non, je ne suis pas pressée — répond la …
Plaisanteries: Apprenons à écouter !
Apprenons à écouter ! Canada Un représentant, une employée de bureau et un directeur du personnel sortent du bureau à midi et marchent vers un petit rest…
Plaisanteries: Il est loin le temps des cigognes !
Il est loin le temps des cigognes ! USA — Papa ? Dis-moi comment je suis né ? — Très bien, mon fils, il fallait bien que l'on en parle un jour m! Voilà…
Plaisanteries: Sagesse de Bouddha
Sagesse de Bouddha inconnu Un jour, on demanda à Bouddha : — Qu'est-ce qui vous surprend le plus dans l'humanité ? Il répondit : Les hommes qui perd…
Plaisanteries: Dernière confession
Dernière confession Canada Un homme se trouve dans le coma depuis un certain temps. Son épouse est à son chevet jour et nuit. Un jour, l'homme se ré…